Ruch Chorzów sześć, Podbeskidzie Bielsko-Biała jeden - tyle punktów zdobyły drużyny w trzech meczach otwierających sezon, więc łatwo się zorientować, w której szatni zrobiło się szczególnie gorąco. Trener Dariusz Kubicki przyjechał po przełamanie do Chorzowa i kosmetycznie poprzestawiał elementy w swojej jedenastce.
[ad=rectangle]
Taktycznie trenerzy zdecydowali się postawić na grę skrzydłami. Pierwsza połowa nie przyniosła fajerwerków, ale kilkakrotnie zakotłowało się pod bramkami. Kilka minut po rozpoczęciu meczu Patryk Lipski wbiegł między stoperów Podbeskidzia, wyskoczył do dośrodkowania Marka Zieńczuka i chybił strzałem głową. Górale odpowiedzieli także niecelnie, a próbowali Mateusz Szczepaniak oraz Jakub Kowalski.
Po pół godzinie oskrzydlania piłkarze wpadli na jeszcze jeden pomysł - strzały z dystansu i zrobiło się groźnie. Każde z uderzeń kandydowałoby do miana gola kolejki, gdyby nie interwencje bramkarzy. Emilijus Zubas sparował piłki kopnięte przez Macieja Urbańczyka oraz Marka Zieńczuka. Jego vis-a-vis musiał zmierzyć się ze strzałem Koheiego Kato. Jeszcze w doliczonym czasie Podbeskidzie było blisko gola w zamieszaniu podbramkowym.
Po przerwie spotkanie nabrało rumieńców. Piłka zaczęła wędrować spod jednego pod drugie pole karne. Kibice doczekali się również goli. W 59. minucie Ruch Chorzów objął prowadzenie. Eduards Visnakovs wyłuskał piłkę na linii pola karnego, trafiła ona do Martina Konczkowskiego, który następnie podał do Patryka Lipskiego. Młody pomocnik zdobył swojego debiutanckiego gola w elicie strzałem z półdystansu w sam narożnik bramki.
Lipski nie opuszczał jednak stadionu w pełni szczęśliwy. Powinien bowiem trafić jeszcze raz, zostać bohaterem dnia i odebrać Góralom ochotę do ataku. W 70. minucie Mariusz Stępiński podał młodemu rozgrywającemu praktycznie "do pustaka", a ten zamiast trafić do bramki, nadział się na stojącego na linii defensora. To była cienka linia między euforią a rozczarowaniem, ponieważ Podbeskidzie zdążyło wyrównać i tym samym odebrać Ruchowi awans na pozycję wicelidera.
W 85. minucie Mateusz Szczepaniak odwrócił się w polu karnym z Rafałem Grodzickim na plecach i mocno huknął do bramki. To także premierowy gol w Ekstraklasie zawodnika pozyskanego przez bielszczan z Miedzi Legnica. Przed meczem w jednym z serwisów społecznościowych Ruch przekręcił nazwisko Szczepaniaka, a ten przedstawił się im najlepiej jak potrafił - golem na wagę remisu. To małe przełamanie Górali.
Ruch Chorzów - Podbeskidzie Bielsko-Biała 1:1 (0:0)
1:0 - Patryk Lipski 59'
1:1 - Mateusz Szczepaniak 85'
Składy:
Ruch: Putnocky 8 - Konczkowski 6, Grodzicki 4, Koj 6, Oleksy 5 - Zieńczuk 6, Urbańczyk 6, Surma 7, Lipski 7 (68' Iwański 5), Gigołajew 3 (57' Stępiński 5) - Visnakovs 6.
Podbeskidzie: Zubas 7 - Jaroch 4, Kolcak 5, Nowak 6, Kwame 3 - Kowalski 6 (77' Janeczko), Kato 5, Deja 5 (67' Korzym 4), Szczepaniak 4, Chmiel 6 (68' Sokołowski 4) - Demjan 2.
Żółte kartki: Koj oraz Chmiel, Kato, Kwame, Kolcak (Podbeskidzie).
Sędzia: Jarosław Przybył (Kluczbork).
Widzów: 7431.
[event_poll=52755]