Na dwie kolejki przed końcem sezonu Wisła zajmuje 6. miejsce w tabeli T-ME, a do pozycji gwarantującej awans do Ligi Europy traci dwa "oczka", ale w 36. serii spotkań Biała Gwiazda zmierzy się z okupującym właśnie tę lokatę Śląskiem Wrocław. Zwycięstwo przybliży Wisłę do powrotu do Europy po czteroletniej przerwie, ale każdy inny wynik pogrzebie jej szansę na awans do rozgrywek UEFA.
[ad=rectangle]
- Wciąż musimy wierzyć. Sytuacja nie jest łatwa, ale wciąż jesteśmy w grze o coś. Wyniki w jakimś stopniu budują atmosferę i po tych dwóch porażkach każdy jest lekko rozczarowany, ale wierzę w to głęboko, że w ostatnim meczu przed własną publicznością się zrehabilitujemy. Dla mnie to ważne, że to ostatni mecz w sezonie przy Reymonta 22 i chcę, żebyśmy się zaprezentowali dobrze przed swoimi kibicami - mówi trener Wisły.
Opiekun Białej Gwiazdy nie zgadza się ze stwierdzeniem, że WKS w ostatnich tygodniach grał tak, jakby chciał uniknąć awansu do Ligi Europy: - Ambicją każdego jest zająć jak najwyższe miejsce. Nie spodziewam się, że Śląsk stanie i da sobie strzelać bramki. Wrocławianie też będą chcieli wygrać z nami. Poziom Wisły i Śląska jest zbliżony, więc sądzę, że to będzie bardzo wyrównane spotkanie, ale liczę na to, że po naszych ostatnich występach to my pokażemy większą determinację.
Wisła nie wygrała żadnego z czterech ostatnich spotkań, zdobywając w tym czasie tylko dwa punkty. Słabsza seria zbiegła się w czasie z niemocą Pawła Brożka, który tyle samo czasu czeka na 16. ligowego gola. 32-latek jest nie tyle nieskuteczny, co praktycznie nie dochodzi do sytuacji podbramkowych. W czterech ostatnich meczach oddał tylko pięć uderzeń w kierunku bramki rywala, a tylko po jednym piłka leciała w jej światło.
- Na to mają wpływ decyzje kolegów. On żyje przecież z podań innych zawodników. Paweł czasem jest w naprawdę trudnej sytuacji, a jeśli nie będzie dobrze obsługiwany, to ciężko będzie mu znaleźć drogę do bramki rywali - tłumaczy trener Moskal.