Podbeskidzie Bielsko-Biała do końca fazy zasadniczej biło się o awans do czołowej ósemki T-Mobile Ekstraklasy. Jednak z powodu słabych wyników w decydujących kolejkach Górale stracili szansę na walkę o medale i musieli skupić się na walce o utrzymanie w elicie. Początkowo wydawało się, że będzie to formalność i Podbeskidzie szybko zapewni sobie dalszą grę w ekstraklasie.
[ad=rectangle]
Nic bardziej mylnego. Po zmianie na ławce trenerskiej bielszczanie zremisowali z Zawiszą Bydgoszcz i pokonali PGE GKS Bełchatów. W kolejnych trzech meczach podopieczni Dariusza Kubickiego nie zdobyli nawet punktu i na dwie kolejki przed końcem rozgrywek ich sytuacja znacznie się skomplikowała. W dodatku w 35. kolejce w bezpośrednim pojedynku spotkają się będące obecnie w strefie spadkowej Zawisza Bydgoszcz i PGE GKS Bełchatów. Jeśli ktoś z nich wygra, to Górale będą mieć tylko punkt zapasu nad strefą spadkową.
Wyniki osiągane przez piłkarzy z Bielska-Białej pozostawiają wiele do życzenia. W trzech ostatnich pojedynkach Podbeskidzie zdobyło tylko jedną bramkę i straciło aż siedem. W starciu z Cracovią bielszczanie przegrali aż 0:3. - Tym meczem przybliżyliśmy się do I ligi. Nie można tak grać w piłkę. Pomysły na grę w ofensywie są, tylko nie można stracić bramki, bo kiedy ją tracimy, to rozklejamy się i nic nam nie wychodzi. Straciliśmy kuriozalną bramkę, a mecz był wyrównany. Teraz trzeba tylko wszystko dobrze przemyśleć, odpocząć i uwierzyć w to, że możemy wygrać następny mecz - bez ogródek przyznał Marek Sokołowski.
Górale nie mieli praktycznie żadnych atutów, by zagrozić Cracovii. - Zagraliśmy bardzo słaby mecz. Jeżeli się przegrywa u siebie 0:3, a swoje sytuacje ma się tylko po stałych fragmentach gry, to zdecydowanie za mało. Bramki straciliśmy przez nasze indywidualne błędy, a wydaje mi się, że po pierwszej bramce się załamaliśmy. Nie zrobiliśmy nic, żeby utrzymać w Bielsku ekstraklasę - powiedział Piotr Tomasik.