Ryszard Tarasiewicz: Zasłużyliśmy na bramkę

- Jeżeli na taki mecz złoży się 2-3 zawodników, którzy są w słabszej dyspozycji indywidualnej, to trudno oczekiwać dużej różnicy przy dobrze zorganizowanym Ruchu - powiedział trener kielczan.

- Odwrotność sytuacji niż w tym pierwszym meczu z rundy zasadniczej. Dominowaliśmy w drugiej połowie, Ruch z kolei w pierwszej lepiej operował piłką, ale bez klarownych sytuacji. Można powiedzieć, że z okazji stworzonych na pewno zasłużyliśmy na strzelenie jednej bramki, najlepiej byłoby do przerwy, jeżeli nie to wynik powinien być wtedy 0:0 - rozpoczął swój pomeczowy komentarz Ryszard Tarasiewicz.
[ad=rectangle]

Gospodarze od samego początku z dużo większym trudem niż zazwyczaj zagrażali bramce przeciwnika. Wszystko między innymi przez ustawienie ekipy z Chorzowa. - Uważam, że nie gra się łatwo przeciwko zespołowi, który względnie gra nisko i jest mało miejsca. Próbowaliśmy atakować środkiem i bokiem - tłumaczył. Koroniarze po zmianie stron co prawda przycisnęli Niebieskich, ale wszelkich nadziei pozbawił ich gol Marka Zieńczuka. - Przy drugiej bramce nie mogliśmy niczemu zaradzić, piękny strzał Zieńczuka. Na pewno szkoda, bo mogliśmy w najgorszym wypadku ten mecz zremisować.

Co było powodem falstartu fazy finałowej T-ME w wykonaniu złocisto-krwistych? Nieskuteczność, ale też słabsza dyspozycja kilku piłkarzy, w tym Oliviera Kapo czy Luisa Carlosa. - Jeżeli na taki mecz złoży się 2-3 zawodników, którzy są w słabszej dyspozycji technicznej, indywidualnej, to trudno oczekiwać dużej różnicy przy dobrze zorganizowanym Ruchu. Chciałem powtórzyć, że mimo wszystko mieliśmy jednak swoje sytuacje przy stanie 0:0 - powiedział Tarasiewicz.

Tuż przed końcem meczu 53-letni szkoleniowiec został wyrzucony na trybuny przez sędziego Bartosza Frankowskiego. - Zapytałem sędziego dlaczego mecz z Lechią został przedłużony o pięć minut, a z kolei w tym spotkaniu, kiedy było dużo więcej przerw, dokłada tylko trzy minuty. Oprócz tego było wiele sytuacji gwizdanych przeciwko nam, na przykład gdy 2-3 graczy Ruchu ewidentnie atakowało naszych zawodników, a nie piłkę. Niestety, ale nie jesteśmy zespołem, który przy takiej postawie sędziów i liczbie niewykorzystanych sytuacji, potrafi w samej końcówce odrobić dwie bramki - zakończył.

Źródło artykułu: