Pojedynek na Kolporter Arenie od pierwszych minut nie rzucał na kolana swoim rozmachem. Zespołem, który bardziej udzielał się w ofensywie niespodziewanie byli chorzowianie. W ich szeregach mocno pracowali między innymi Grzegorz Kuświk i Roland Gigołajew. Pierwszą godną odnotowania sytuację stworzyli sobie jednak kielczanie. W 28. minucie strzał Siergieja Pilipczuka zza pola karnego z trudem na rzut rożny sparował Matus Putnocky.
[ad=rectangle]
Odpowiedź podopiecznych Waldemara Fornalika przyszła w 32. minucie, kiedy w podobnej próbie minimalnie pomylił się Eduards Visnakovs. Złocisto-krwiści nie potrafili zdominować nieźle zorganizowanego rywala, notując dużo prostych strat. Mimo widocznych gołym okiem problemów zdołali jednak wypracować sobie kilka okazji. W 38. minucie żaden z koroniarzy nie wykorzystał ogromnego zamieszania pod bramką Matusa Putnocky'ego. Jeszcze bliżej gola Korona była cztery minuty później. Wtedy strzał Luisa Carlosa szczęśliwie obronił golkiper Niebieskich.
14-krotni mistrzowie Polski po obiecującym początku z biegiem czasu odrobinę spuścili z tonu. Mimo to i tak w lepszych nastrojach schodzili do szatni. W doliczonym czasie gry goście zrobili pożytek z faulu Pawła Golańskiego. Do piłki ustawionej w okolicach 20. metra podszedł Filip Starzyński i precyzyjnym uderzeniem nie dał szans Vytautasowi Cerniauskasowi.
Przerwa niewiele zmieniła w postawie ekipy Ryszarda Tarasiewicza. Korona wciąż była niezwykle chaotyczna w ataku, nie mając pomysłu na zaskoczenie skutecznie broniących korzystnego rezultatu piłkarzy z Cichej. W 60. minucie powinien być jednak remis. Po nieudanej interwencji obrońcy Ruchu futbolówka spadła do niepilnowanego w polu karnym Siergieja Pilipczuka. Ukrainiec w doskonałej okazji trafił w słupek.
W 71. minucie praktycznie niewidoczni na połowie Korony gracze z Górnego Śląska po raz drugi umieścili piłkę w siatce. Szybki kontratak skończył Grzegorz Kuświk, ale jego bramka nie została uznana przez sędziego Bartosza Frankowskiego. W ostatnim kwadransie postawieni pod ścianą gospodarze zaczęli coraz bardziej ryzykować, ale ich starania nie przynosiły rezultatu. W 79. minucie bliski szczęścia był Leandro, lecz futbolówkę po tym jak odbiła się od słupka złapał Putnocky.
Gdy wydawało się, że Korona do końca będzie walczyła o jeden punkt, pięknym strzałem z dystansu popisał się Marek Zieńczuk, czym przypieczętował zwycięstwo swojego zespołu. Ekipa z woj. świętokrzyskiego przegrała u siebie po raz pierwszy od grudnia ubiegłego roku.
Korona Kielce - Ruch Chorzów 0:2 (0:1)
0:1 - Filip Starzyński 45+1
0:2 - Marek Zieńczuk 83'
Składy:
Korona Kielce: Vytautas Cerniauskas - Paweł Golański (72' Lukas Klemenz), Piotr Malarczyk, Kamil Sylwestrzak, Leandro - Luis Carlos, Vlastimir Jovanović (80' Marcin Cebula), Aleksandrs Fertovs, Siergiej Pilipczuk (82' Przemysław Trytko), Olivier Kapo - Rafael Porcellis.
Ruch Chorzów: Matus Putnocky - Paweł Oleksy, Rafał Grodzicki, Michał Helik, Martin Konczkowski - Roland Gigołajew, Bartłomiej Babiarz, Łukasz Surma, Filip Starzyński, Eduards Visnakovs (71' Marek Zieńczuk) - Grzegorz Kuświk (90+3' Michał Efir).
Żółte kartki: Vlastimir Jovanović, Paweł Golański, Rafael Porcellis (Korona) oraz Grzegorz Kuświk (Ruch).
Sędzia: Bartosz Frankowski (Toruń).
Widzów: 5531.
[event_poll=52044]
Ratuje drużynę ,to co zawalają obrońcy i reszta " grojków " . Starzyńskiemu wyszedł dziś jeden strzał -wolny ,reszta należy przem Czytaj całość