PGE GKS Bełchatów rundę jesienną T-Mobile Ekstraklasy zakończył na siódmym miejscu. Brunatni zdobyli 27 punktów i na wiosnę liczyli na to, że utrzymają pozycję w czołowej ósemce. Rzeczywistość brutalnie zweryfikowała te plany. W dotychczasowych dziewięciu kolejkach bełchatowianie zdobyli zaledwie trzy punkty i spadli na 15. lokatę.
[ad=rectangle]
W dziewięciu tegorocznych meczach PGE GKS odniósł jedno zwycięstwo (3:1 nad Wisłą Kraków) i zanotował aż osiem porażek. W dodatku w Zabrzu bełchatowianie po raz szósty z rzędu przegrali. Tak złej serii nie ma żaden inny zespół w ekstraklasie. - Zdaję sobie sprawę, że to nie był obraz drużyny, która walczy o życie. Biorąc pod uwagę nasze ostatnie wyniki i straty bramek, cały czas staramy się grać w miarę bezpiecznie, świadomie zabezpieczać swoją bramkę. Nie popełniać głupich błędów, kosztujących nas już po raz kolejny wiele energii, którą trzeba wydobyć z siebie, by odwrócić losy meczu. Może z boku nie wyglądało to tak, jakbyśmy nie walczyli o życie - przyznał Marek Zub po meczu w Zabrzu.
Zdaniem szkoleniowca PGE GKS-u, słaba dyspozycja jego podopiecznych spowodowana jest presją jaka na nich ciąży po serii porażek. - Ja bardziej tłumaczyłbym ten obraz naszej gry niesamowitym zdenerwowaniem. Z tym musimy sobie poradzić. Ten zespół od momentu, od którego tutaj pracuje ma podstawowy problem jakim jest brak swobody w grze, brak możliwości pokazania swoich pełnych możliwości. W tych głowach jest zbyt wiele negatywnych emocji, myśli i perspektyw na przyszłość. W pierwszej rundzie chłopcy rozbudzili nie tylko w kibicach, ale przede wszystkim we własnych głowach, wiele emocji związanych z grą o zupełnie inny cel niż w końcowej fazie - ocenił Zub.
W ostatnich sześciu meczach bełchatowianie musieli uznać wyższość drużyn z Gdańska, Chorzowa, Szczecina, Poznania, Bydgoszczy i Zabrza. - Po prostu brakowało odwagi w podejmowaniu gry. Tego typu zachowanie, nawet w przypadku, kiedy motywacją jest gra o życie, sprawia że nie jesteśmy w stanie tego udowodnić. Przede wszystkim gramy o utrzymanie i to jest nasz podstawowy cel, o życie może nie, bo na futbolu życie się nie kończy - zakończył trener PGE GKS-u Bełchatów.