Marazm beniaminka trwał w T-Mobile Ekstraklasie długo. Zarówno koniec poprzedniego roku, jak i początek tego to pasmo niepowodzeń. Przed spotkaniem z ekipą Franciszka Smudy nastroje w ekipie Brunatnych nie mogły więc być najlepsze. - Po ostatnim meczu z Piastem Gliwice zrobiło się nerwowo. Ale wtedy usłyszałem od prezesa Szymczyka, że mamy konsekwentnie robić swoje. I na tym się skupiliśmy w poprzednim tygodniu. Nie było oczywiście łatwo pracować, mając w pamięci tę serię porażek - to było odczuwalne, ale determinacja w tych ludziach i rywalizacja dawały nadzieję na to, że wykonywana przez nas praca się obroni - przyznał po pokonaniu Wisły Kraków Kamil Kiereś.
[ad=rectangle]
Przed spotkaniem z wyżej notowanym rywalem opiekun PGE GKS-u zdecydował się na kilka roszad w składzie. Nie wszystkie spowodowane były kontuzjami (Bartosz Ślusarski) czy wykluczeniami (Błażej Telichowski). Do zmian doszło między innymi na bramce, ale również w linii pomocy. - Daliśmy tego dnia do Grześka Barana Patryka Rachwała, żeby odbierać więcej piłek w środkowej strefie i nastawialiśmy się na kontrataki. Taki był plan i na szczęście wypalił. Dlatego cieszymy się z trzech punktów - zaznaczył szkoleniowiec bełchatowskiego zespołu.
Choć najważniejsze dla przebiegu spotkania były dwie dość szybko strzelone przez gospodarzy bramki, kluczowa okazała się końcówka pierwszej połowy, kiedy pod olbrzymim naporem rywala miejscowy zespół stracił tylko jednego gola, nie pozwalając doprowadzić gościom do remisu. - Dobrze, że utrzymaliśmy wynik do przerwy. W szatni powiedzieliśmy sobie, że musimy zagrać tak, jak od początku, bardziej agresywnie w środku pola, wychodząc wyżej do zawodników Wisły. Tak też zrobiliśmy. Nie straciliśmy bramki, zdobyliśmy trzecią i możemy cieszyć się z wygranej - wyjaśnił po meczu pozyskany zimą przez PGE GKS Maciej Małkowski.
Wisła długimi momentami dominowała na boisku, ale to gospodarze zdobywali kolejne bramki. Formacja defensywna bełchatowian w końcu spisała się bez zarzutu, dzięki czemu zespół zdobył cenne punkty i po serii spotkań bez zwycięstwa może odetchnąć z ulgą. - Ciężko powiedzieć czym przewyższaliśmy rywala. Tak, jak zakładaliśmy sobie w pierwszych meczach, tak chcieliśmy grać i w tym spotkaniu. Dobrze ułożył nam się wynik. W poprzednich potyczkach głupio traciliśmy bramki. Tym razem byliśmy bardziej konsekwentni i dlatego wygraliśmy - wyjaśnił pomocnik.