W dwóch wiosennych spotkaniach T-Mobile Ekstraklasy piłkarze Śląska Wrocław wywalczyli jeden punkt. Najpierw zawodnicy WKS-u zremisowali 1:1 w Krakowie z Cracovią, a w ostatniej serii gier przegrali 0:1 z Jagiellonią Białystok.
[ad=rectangle]
W obu tych spotkaniach podopieczni Tadeusza Pawłowskiego stworzyli sobie dobre okazje do zdobycia gola, lecz w fatalny sposób je marnowali. Śląsk był nieskuteczny zwłaszcza w potyczce z Jagiellonią. - O meczu mogę powiedzieć tylko, że nie wykorzystaliśmy swoich sytuacji, a mieliśmy ich dużo. Dlatego taki jest wynik. Brakowało na pewno kreatywnego zawodnika w środku pola - mówił po meczu z zespołem z Białegostoku szkoleniowiec zielono-biało-czerwonych.
Sam Tadeusz Pawłowski zdaje sobie sprawę, że problemem Śląska jest właśnie wykorzystywanie okazji pod bramką przeciwnika. - To trochę nasza bolączka, że potrzebujmy dużo sytuacji na zdobycie bramki. Jagiellonia miała dwie sytuacje i raz zdobyła gola. Gola z niczego, po dośrodkowaniu, które nie ma prawa dojść. Ta druga akcja była z kontry, kiedy my już byliśmy odsłonięci. Hołota wybił wtedy piłkę z linii bramkowej. My przy wygranych meczach też mieliśmy dużo sytuacji. Po prostu mamy taki zespół. Musimy to przemyśleć na spokojnie i przeanalizować. Chłopcy na pewno walczyli przez 90 minut. Mieliśmy około ośmiu bardzo dobrych sytuacji, które mogły zakończyć się bramkami. Trener może pomóc drużynie do pola karnego, tam już jak są sytuacje bramkowe liczy się indywidualna umiejętność. Zimna krew i skierowanie piłki do bramki. Kiedy trzeba to na siłę, a kiedy trzeba to technicznie do rogu. Niestety nie zrobiliśmy tego - zaznaczył trener.