Na początek ligowej wiosny Lechia Gdańsk wygrała 1:0 z Wisłą Kraków. Biało-zieloni, aby potwierdzić swoją dobrą formę muszą teraz wygrać z Zawiszą Bydgoszcz. Tym samym gdańszczanie nadal będą liczyć się w walce o czołową "8". - Zdajemy sobie sprawę, że mamy dobra drużynę, ale Zawisza to też dobra ekipa. Mają nowych zawodników, którzy chcą się pokazać jak z najlepszej strony. Wygraliśmy mecz z Wisłą i to może być niebezpieczne, że teraz pomyślimy, że z łatwiejszymi przeciwnikami pójdzie nam gładko - mówi trener Jerzy Brzęczek.
[ad=rectangle]
Kibice po meczu sprzed tygodnia mogli narzekać jedynie na murawę PGE Areny, która pozostawia wiele do życzenia. - Na pewno byliśmy trochę zaskoczeni, że przed meczem to boisko zostało posypane piaskiem. Nasza gra nie wyglądała źle, więc to nam zbytnio nie przeszkadzało. Warunki są takie same dla obu drużyn i nie będziemy szukać żadnych wymówek. Wiemy, że od dłuższego czasu są problemy z tą murawą i mamy nadzieję, że w końcu uda się coś z tym zrobić.
Trener gdańskiej drużyny ma duży ból głowy, bo znowu będzie musiał posadzić na trybunach kilku swoich zawodników. - To jest pozytywny ból, ale na pewno też trudna sytuacja dla mnie, jak i dla zawodników. Jakość kadry jest bardzo wysoka i na dzień dzisiejszy to są wybory na "nos". To często właśnie zawodnicy, którzy grają mniej później decydują o wynikach - komentuje.
Podczas meczu z Wisłą Kraków na stadion przybyło sporo kibiców. Pojedynek z Zawiszą Bydgoszcz z trybun ma oglądać około 15 tysięcy fanów. - Chciałbym, żeby ta frekwencja z meczu na mecz była coraz większa. Zdajemy sobie sprawę, jakie są oczekiwania wobec nas. Najważniejsza jest jednak walka i chęć rywalizacji. Wynik meczu może być różny, ale kibice muszą widzieć, że walczymy - kończy szkoleniowiec klubu z Gdańska.