Ostatni dzwonek, żeby coś zdziałać - rozmowa ze Sławomirem Peszko, piłkarzem FC Koeln

East News
East News

Sławomir Peszko wrócił do pierwszego składu FC Koeln. Miejscowa prasa pisze o Polaku w samych superlatywach. Kicker i Koelner Exress prześcigają się w komplementach.

W tym artykule dowiesz się o:

Marek Wawrzynowski: Jedna jaskółka wiosny nie czyni. Jeszcze…

Sławomir Peszko: I ja też o tym wiem. Ale mam nadzieję, że to będzie jakiś przełom. Mam prawie 30 lat, więc najwyższy czas, żeby zacząć regularnie grać i nie dać się kryzysowi wieku średniego. Oczywiście wiem, że mam bardzo poważną konkurencję.

Prognozy wyglądają optymistycznie. "Norweg Bard Finn i Sławomir Peszko to wygrani okresu przygotowawczego" - napisał Kicker. No i wyszedł pan w pierwszym składzie na otwarcie rundy.

- Dokładnie. Trener powiedział mi, że dostaję szansę. Zresztą jeszcze pod koniec rundy jesiennej rozmawiałem z Joergiem Schmadtke i zapytałem o swoją przyszłość. Powiedział, że nigdzie mnie nie puszczą.

A transfer do Lechii był realny?

- Wiadomo, że Adam Mandziara który jest tam prezesem, to mój dobry znajomy, więc normalne, że nas wiązano. Zresztą, co to dużo ukrywać, rozmawialiśmy kilka razy. Mam kontrakt ważny jeszcze półtora roku i tego się trzymajmy.
[ad=rectangle]
Teraz jeszcze trener Peter Stoeger mówi, że bardzo dobrze pan wypadł podczas obozu przygotowawczego. Pompują pana.

- Przed świętami powiedział mi, że mam spokojnie zresetować głowę i od wiosny walczyć. Więc walczę. Złapałem formę i teraz mam nadzieję, jej nie wypuścić. W tym wieku to ostatni dzwonek, żeby zdziałać coś w Bundeslidze.

Robić karierę.

- Już coś tam zrobiłem. Udowodniłem, że bez jakiegoś wielkiego talentu, ale za to ze sporym zaangażowaniem, można osiągnąć sukces w lidze polskiej, przejść do niezłego klubu w Niemczech.

Teraz jeszcze czas na powrót do kadry?

- Ja się z kadry nie wypisałem nigdy.

Ale od czasu afery z taksówką jakoś nie może pan wrócić na stałe.


- Kadra teraz bardzo dobrze gra, ale kto wie. Rozmawiałem z selekcjonerem i powiedział, że jeśli będę regularnie grał, to będzie grał mnie pod uwagę. Nawet nie musi być to tydzień w tydzień, ale żeby cały czas coś się działo. Najbliższa szansa już w środę ze Stutgartem, a potem z Paderborn. Oba mecze u siebie, jeśli wygramy, umocnimy się w środku tabeli.

I powalczycie o coś więcej?

- Za daleko nie wychodźmy, to nasz pierwszy sezon po awansie, trzeba chodzić po ziemi.

Według lokalnych dziennikarzy tworzy pan świetny duet z Marcelem Risse. Czyli same komplementy ze wszystkich stron, może będzie dobrze.

- Takie wnioski wyciągają po dwóch meczach? Na razie graliśmy razem dwa razy, w sparingu z Corinthians (asysta Peszki i bramka Risse) oraz teraz w lidze. Wygląda to nieźle. Teraz tylko mam nadzieję, że będą omijały mnie kontuzje. To był dla mnie prawdziwy dramat w zeszłej rundzie. Najpierw miałem kontuzję, potem wróciłem i zagrałem beznadziejnie, więc oczywiście straciłem miejsce w składzie potem wróciłem, ale zaraz się pochorowałem na zapalenie oskrzeli i straciłem 3 tygodnie. Cały czas coś nie tak. Mam nadzieję, że ta runda będzie normalna. Myślę, że to wystarczy, żebym dał sobie radę.

Rozmawiał Marek Wawrzynowski

Komentarze (4)
ZKS STAL RZESZOW
2.02.2015
Zgłoś do moderacji
0
6
Odpowiedz
Slawek olej kariere, znajdz jakis klub ktory bedzie placil, i wroc do tego co kochasz do chlania,, imprez i libacji 
avatar
jerrypl
2.02.2015
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Nie ukrywam, że zawsze bardzo lubiłem Peszkę jako piłkarza i jako człowieka. Inteligentny, dowcipny facet. A na boisku walczak, którego na świetne rajdy stać nawet po 120 minutach meczu (Lech - Czytaj całość