Awansowali by spaść z wielkim hukiem?!

Kibice Lechii Gdańsk na awans swojej ukochanej drużyny czekać musieli, aż 3 sezony. W końcu udało się przebrnąć przez II ligę (teraźniejsza I liga) i biało-zielona ekipa z Gdańska gra w Ekstraklasie. Jednak powody do dumy już dawno skończyły się. Nie dość, że Lechiści stracili najwięcej bramek w lidze to strzelili ich bardzo mało. Czy Lechia przeżywa kryzys, który pozbawi ich utrzymania w Ekstraklasie?

W tym artykule dowiesz się o:

Kryzysy przytrafiają się każdej drużynie, bez wyjątków. Doskonałym przykładem może być Wisła Kraków, która ostatnio przegrała dwa mecze, lecz szybko obudziła się i zaczęła grać swoje. Lechia Gdańsk w ostatnich trzynastu spotkaniach zdobyła zaledwie 7. punktów! I powoli przesuwa się w dół tabeli... - Na pewno wygląda to źle, zdobyliśmy za mało punktów. Teraz czeka nas dość nieciekawy urlop. Trzeba się tak przygotować by w wiosennych meczach zdobyć jakieś punkty i spokojnie utrzymać się w lidze - komentuje obecną sytuację Lechii, bramkarz biało-zielonych Mateusz Bąk.

Beznadziejna obrona, słaby atak, dobra linia środkowa – tak na boisku wygląda drużyna Jacka Zielińskiego. Co ciekawe pomocnicy strzelili więcej bramek niż napastnicy! A o pomocy obrońców w zdobywaniu goli Lechia nie ma co liczyć. - Dostawałem bardzo mało szans gry, dlatego też nie będę wypowiadał się na temat tak słabego wyniku w ofensywie. Może gdybym grał, ten dorobek napastników byłby większy. Z takiego założenia wychodzę, ponieważ jestem człowiekiem ambitnym - mówi w rozmowie z serwisem SportoweFakty.pl Andrzej Rybski, napastnik Gdańszczan.

Stałe fragmenty gry dla przeciwników to największa kara jaka może spotkać Lechię. Właśnie w takich okolicznościach beniaminek traci najwięcej goli. Wnioski powinny być wyciągnięte jak najszybciej, aby wiosną rywale mogli tylko pomarzyć o zdobyciu łatwej bramki z rzutu rożnego lub wolnego, w trakcie starcia z biało-zielonymi. - Przy utraconych bramkach winnymi na pewno nie są tylko gracze defensywni, bramkarz czy też tylko pomocnicy. Tak jak kiedyś mówiłem po wygranym meczu nie róbmy z nikogo bohatera, a po przegranych potyczkach anty bohatera. Gdybyśmy wyeliminowali błędy to być może stracilibyśmy mniej bramek - ocenia „Bączek”.

Gołym okiem widać, że w Lechii brakuje klasycznego, środkowego obrońcy oraz bramkostrzelnego napastnika. Być może nie trzeba będzie szukać daleko, przecież w kadrze Jacka Zielińskiego istnieje ktoś taki jak Andrzej Rybski. Zawodnik, który w zeszłym sezonie wystąpił w aż 34 meczach. Może i nie zdobył za dużo goli (8. bramek) ale na pewno pomógłby zespołowi. To przecież on kilka razy, jeszcze w II lidze (teraźniejsza I liga) pomagał sobie i swoim kolegom w ciężkim momentach. Na dodatek był on ulubieńcem kibiców. - Na początku grałem w pierwszym składzie, następnie dopadła mnie lekka kontuzja. Potem nie dostawałem za wiele szans od trenera, jest to dla mnie zupełnie niezrozumiałe. Wkrótce porozmawiam ze szkoleniowcem o przyczynach moich rzadkich występach - mówi „Ryba”.

Miarka się przebrała! - krzyczą kibice Lechii, którzy mają już dość przeciętnej polityki klubu i bardzo nieciekawej kadencji Jacka Zielińskiego. W internecie wśród kibiców pojawiła się informacja o tym, że gdyby nie zakończenie rundy jesiennej to już na najbliższym meczu została by wywieszona flaga, na której miałoby być napisane „Zieliński Out!”. Innej reakcji nie można było się spodziewać, jedno zwycięstwo, dwa remisy i dziesięć porażek - tak wygląda bilans ostatnich 13. meczach biało-zielonych. Gdańszczanie zamiast trzymać się w środkowej części tabeli, spadają w dół! Relacje na linii kibice - trener na pewno nie są zbyt dobre, by nie powiedzieć fatalne. Inaczej jednak Jacek Zieliński utrzymuje kontakty ze swoimi podopiecznymi. - Wykonujemy zalecenia trenera, szanujemy się nawzajem. Nasze relacje stoją na bardzo dobrym poziomie - mówi podstawowy golkiper Lechii Gdańsk.

Drużyna z Gdańska musi poprawić swoją grę jeśli realnie myśli o utrzymaniu. Chyba nikt nie chce, aby po trzech sezonach męki w dawniejszej II lidze znów wrócić do tego koszmaru. Może lepiej zmienić trenera, dokonać trafnych transferów i zdobywać punkty na wyjazdach. Ewentualnie pozostają baraże, ale kto ma ochotę w nich grać? Na pewno nie zawodnicy. - Stać nas na utrzymanie w Ekstraklasie, bez żadnych gier w barażach! Potrzebujemy jakichś nowych chłopaków, aby wzmocnić zespół. Wierzę, że się utrzymamy - przekonuje nas Bąk.

Źródło artykułu: