Javi Martinez mozolnie wraca do zdrowia. "Byłem załamany, nie mogłem robić praktycznie nic"

Hiszpan z Bayernu Monachium przyznaje, że tuż po doznaniu poważnej kontuzji przechodził bardzo trudny okres. Otrząsnął się już jednak z marazmu i ciężko pracuje, by wrócić do zdrowia.

W pierwszym oficjalnym występie Bayernu Monachium w tym sezonie - rozegranym 13 sierpnia meczu o Superpuchar Niemiec z Borussią Dortmund - Javi Martinez starł się z Marcelem Schmelzerem i zerwał więzadła krzyżowe w kolanie. Dla najdroższego nabytku bawarskiego klubu diagnoza była jak wyrok.
[ad=rectangle]
- To był dla mnie najtrudniejszy okres w karierze. Nie mogłem chodzić i robić praktycznie nic. Koledzy z zespołu starali się podtrzymywać mnie na duchu, co z pewnością mi pomogło, ale na początku byłem załamany i unikałem kontaktu z drużyną - przyznaje Hiszpan, mogący występować zarówno w linii pomocy, jak i w obronie.

Termin powrotu Martineza do gry wciąż jest nieznany. Leczenie zerwania więzadeł krzyżowych trwa przynajmniej pół roku, a wraz z odzyskiwaniem kondycji oraz formy przerwa często trwa łącznie 8-9 miesięcy. - Jesteśmy na dobrej drodze. Z każdym dniem czuję się lepiej i wykonuję więcej ćwiczeń, co korzystnie wpływa na moją psychikę. Ciężko pracuję, a największy problem sprawia mi konieczność bycia cierpliwym - przekonuje 26-latek.

Dawno niewidziany obrazek - Javi Martinez na placu gry
Dawno niewidziany obrazek - Javi Martinez na placu gry

Poważna kontuzja byłego zawodnika Athletic Bilbao spowodowała, że Bayern jeszcze w letnim oknie transferowym pozyskał Mehdiego Benatię, bowiem Pep Guardiola widział bowiem Martineza przede wszystkim w roli stopera. Marokańczyk na razie nie zachwyca, ale też nie zawodzi, dlatego Hiszpanowi nie będzie łatwo jeszcze w tym sezonie odzyskać miejsca w składzie.

Źródło artykułu: