- Muszę pogratulować trenerowi Tarasiewiczowi doskonałej pracy w ostatnich sześciu spotkaniach. Ta drużyna zdobyła w tym czasie 14 punktów, jest to wynik bardzo dobry - rozpoczął swoją pomeczową wypowiedź Kamil Kiereś. PGE GKS przystępowała do pojedynku w stolicy woj. świętokrzyskiego z nadziejami. Znów jednak jego zawodnicy opuszczali murawę niezadowoleni.
[ad=rectangle]
- Przyjechaliśmy do Kielc z myślą walki o zwycięstwo. Zdawaliśmy sobie sprawę, że Korona to w ostatnim czasie drużyna poukładana, ale przed meczem każdy zakłada, że będzie o te punkty walczyć. Chcieliśmy też przełamać niechlubną historię. PGE GKS Bełchatów nigdy na tym stadionie nie cieszył się ze zwycięstwa i tym razem też wiktorii nie było - żałował trener.
Co zdaniem 40-latka miało największy wpływ na końcowy wynik? - Muszę nawiązać do meczu z Legią. Straciliśmy w tych dwóch meczach pięć bramek, cztery z nich po stałych fragmentach gry. W spotkaniu z Legią były błędy w kryciu. Zawodnicy, którzy zdobywali bramki byli bez opieki. Tym razem tego nie było, ale w kluczowych sytuacjach zawodnicy, którzy kryli piłkarzy Korony przegrywali walkę o pozycję i ten element na pewno zdecydował o tym, że w tych meczach jesteśmy bez punktów - analizował. Kiereś zauważył, że jeszcze kilka miesięcy temu, gdy jego podopieczni rywalizowali w I lidze, GKS potrafił sobie radzić w takich sytuacjach. - Wcześniej ten element nie był naszym problemem.
Otwarcie trzeba przyznać, że pierwsze 45 minut sobotniego meczu było zupełnie nieudane dla bełchatowian. Co prawda po zmianie stron pojawiły się przebłyski lepszej gry, ale nie dało to efektu. - Nie mogę odmówić zawodnikom ambicji i zaangażowania. Druga połowa pokazała, że sił nam nie zabrakło. Korona bardzo umiejętnie się broniła. Grała nisko na własnej połowie, a my niewiele mogliśmy zdziałać. Obrońcy Korony bardzo skutecznie wybijali piłki.
Goście rozpoczęli rundę rewanżową od dwóch porażek. Czy wpłynie to na podejście kibiców? Kamil Kiereś wierzy, że wspólnie uda im się przejść przez ten słabszy okres. - Prawdziwi kibice, którzy są z drużyną na dobre i na złe będą nas wspierać. Ci co oceniają zespół po wyniku na pewno będą narzekać i lamentować. Są dwa spotkania, wracamy do Bełchatowa i musimy się rzucić w pracę i postaramy się zrobić wszystko aby odwrócić złą kartę - zakończył.