Umiejętność przegrywania

Ruch pokonał na Stadionie Śląskim Wisłę 1:0. Była to druga z rzędu porażka Białej Gwiazdy w ekstraklasie. Brak punktów w kolejnym pojedynku spowodował, że zawodnicy gości zapomnieli, że grają przede wszystkim dla kibiców, którzy chcieliby usłyszeć co ich ulubieńcy mają im do powiedzenia po spotkaniu.

Zaraz po końcowym gwizdku sędziego Zdzisława Bakaluka piłkarze Wisły poszli pod sektor swoich fanów, aby podziękować im za doping. Po chwili krakowianie pojawili się w tunelu, gdzie czekała na nich spora grupa dziennikarzy. Niestety większość mistrzów Polski przeszła obojętnie obok żurnalistów nie chcąc skomentować wydarzeń na placu gry.

Paweł Brożek nie patrząc w stronę dziennikarzy przeczącym gestem ręki pokazał, że nie ma ochoty na rozmowę. Z kolei inny Wiślak stwierdził, że jest mu zimno i nie będzie teraz dzielił się swoimi spostrzeżeniami.

Jedynie Peter Singlar, który opuszczał boisko jako ostatni potrafił porozmawiać na temat porażki swojej drużyny z niżej notowanym zespołem. - Chcieliśmy wygrać, ale się nam nie udało - żałował piłkarz. - Zdajemy sobie sprawę, że druga porażka z rzędu może mieć duży wpływ na to, co wydarzy się zimą w klubie - dodał. Czech zdawał sobie sprawę z faktu, że Biała gwiazda przegrała na własne życzenie. - Popełniliśmy w defensywie fatalny błąd, który zdecydował o porażce - zakończył obrońca mistrzów Polski.

Oprócz wspomnianego Singlara do rozmowy zaraz po meczu udało się skłonić Rafała Boguskiego, który z porażki musiał się tłumaczyć przed kamerami stacji Canal+.

Z kolei szkoleniowiec gości Maciej Skorża przybył na konferencję prasową wyraźnie podenerwowany. Trener, gdy dowiedział się, że musi jeszcze chwilę poczekać na Bogusława Pietrzaka opuścił salkę konferencyjną i wrócił na nią wspólnie ze szkoleniowcem zwycięskiej drużyny.

Szkoda, że piłkarze Wisły Kraków chętnie dzielą się pomeczowymi spostrzeżeniami po zwycięstwach po porażkach zapominając o swoich obowiązkach.

Komentarze (0)