Jagiellonia rozbita, Niebiescy powstali z kolan - relacja z meczu Ruch Chorzów - Jagiellonia Białystok

Podopieczni Waldemara Fornalika zaaplikowali ekipie z Białegostoku aż pięć goli, wygrywając w meczu 15. kolejki T-Mobile Ekstraklasy aż 5:2 (3:1). To pierwsza wygrana Niebieskich od sierpnia.

Gospodarze do niedzielnej konfrontacji przystąpili z fatalną serią dziewięciu spotkań bez ligowego zwycięstwa i taką samą stratą punktową do pierwszej bezpiecznej pozycji w tabeli. Te niekorzystne liczby w początkowych fragmentach miały swoje odzwierciedlenie na murawie, po której z dużo większą swobodą poruszali się zawodnicy Michała Probierza, i to właśnie oni otworzyli wynik. W 18. minucie zupełnie niepilnowany w polu karnym Taras Romanczuk popisał się skutecznym strzałem głową, wykorzystując precyzyjne dośrodkowanie z rzutu rożnego.
[ad=rectangle]
Zmuszeni do odrabiania start chorzowianie ruszyli do ataku, próbując wykorzystać zbyt defensywne ustawienie swojego przeciwnika. Efekt bardziej zdecydowanej gry przyszedł w 31. minucie, kiedy to faulowany w polu karnym Jagiellonii był Martin Konczkowski. Jedenastkę uderzeniem w lewy róg wykorzystał Filip Starzyński. "Niebiescy" podbudowani wyrównującym trafieniem nie zamierzali poprzestać na jednym golu, szybko zyskując przewagę. Dośrodkowania ze stałych fragmentów gry czy dynamiczne akcje oskrzydlające były główną bronią 14-krotnych mistrzów Polski w starciu z wyraźnie zaskoczoną i z minuty na minutę coraz bardziej nieporadną Jagiellonią.

Ospała i nerwowa postawa w wykonaniu gości skończyła się dla nich fatalnie, i to jeszcze w pierwszej połowie. Najpierw w 41. minucie efektownym strzałem z woleja do siatki trafił Jakub Kowalski, a w drugiej minucie doliczonego czasu gry na listę strzelców wpisał się Grzegorz Kuświk, kończąc akcję w której ogromny udział mieli Marek Zieńczuk oraz Roland Gigołajew.

Po zmianie stron do ataku pozycyjnego przeszli piłkarze z Podlasia. Próby Patryka Tuszyńskiego czy Niki Dzalamidze, choć nieźle się zapowiadające, nie przekładały się jednak na zniwelowanie strat. Wszystko za sprawą solidnie prezentującej się defensywy, która mimo naporu gości, potrafiła ustrzec się kosztownych błędów. Uciekający czas pracował na korzyść Ruchu, dlatego świadomy powagi sytuacji trener Michał Probierz próbował wpłynąć na boiskowe wydarzenia za sprawą przeprowadzanych zmian.

Bardziej konkretni w swoich poczynaniach byli jednak gospodarze, którzy z dużą łatwością rozmontowali obronę "Jagi". W 77. minucie dośrodkowanie na gola zamienił Michał Efir, a 120 sekund później na tablicy widniało już 5:1 gdy swojego drugiego gola w tym meczu zdobył Grzegorz Kuświk, wykorzystując prostopadłe podanie. Rozbici goście byli w stanie odpowiedzieć tylko jedną bramką. W 81. minucie rozmiary porażki zmniejszył efektownym trafieniem Patryk Tuszyński.

Niebiescy długo czekali na taki dzień, ale w końcu ich kibice mogą się uśmiechnąć. Przyjezdni z Białegostoku natomiast zaliczyli dużą wpadkę, dostając baty od zespołu walczącego o utrzymanie.

Ruch Chorzów - Jagiellonia Białystok 5:2 (3:1)
0:1 - Taras Romanczuk 18'
1:1 - Filip Starzyński (k.) 31'
2:1 - Jakub Kowalski 41'
3:1 - Grzegorz Kuświk 45+2'
4:1 - Michał Efir 77'
5:1 - Grzegorz Kuświk 79'
5:2 - Patryk Tuszyński 81'

Składy:

Ruch Chorzów: Krzysztof Kamiński - Martin Konczkowski, Marek Szyndrowski, Piotr Stawarczyk, Daniel Dziwniel - Łukasz Surma, Filip Starzyński, Jakub Kowalski, Marek Zieńczuk (70' Michał Efir), Roland Gigołajew (87' Jan Chovanec) - Grzegorz Kuświk (90+2' Patryk Lipski).

Jagiellonia Białystok: Bartłomiej Drągowski - Adam Waszkiewicz (59' Jan Pawłowski), Martin Baran, Sebastian Madera, Marek Wasiluk - Rafał Grzyb, Taras Romanczuk, Przemysław Frankowski, Nika Dzalamidze (65' Przemysław Mystkowski) - Patryk Tuszyński - Mateusz Piątkowski.

Żółte kartki: Taras Romanczuk, Martin Baran (Jagiellonia).

Sędzia: Marcin Borski (Warszawa).

[event_poll=28325]

Źródło artykułu: