Od początku spotkania obie drużyny nastawiły się na wzajemne badanie sił. Zamiast klarownych i efektownych akcji, dominowała duża niedokładność i nieporadność. Dopiero w samej końcówce pierwsze odsłony gospodarze mogli pokusić się o bramkę, lecz zabrakło stanowczości i przede wszystkim wykończenia.
- Początek meczu to zawsze duża presja, bo nikt nie chce szybko stracić bramki. W przerwie trener nas zmotywował i nasza gra wyglądała lepiej. Ja sam mogłem w tym meczu strzelić kilka bramek, ale najważniejsze, że komplet punktów pozostał w Świnoujściu. W każdym spotkaniu, a tym bardziej domowym chcemy udowodnić, że jesteśmy mocnym zespołem i to się udało - mówił Charles Nwaogu.
[ad=rectangle]
Arka za wszelką cenę chciała wrócić do Gdyni z punktami. Oprócz niezłej gry w pierwszych 45 minutach, nie zademonstrowała niczego pozytywnego, co mogłoby sprawić, że do swojego konta dopisałaby chociaż punkt. Flota, która obroniła się przed utratą gola, następnie z powodzeniem kontrolowała przebieg rywalizacji. - Trener przed meczem mówił, żebyśmy spokojnie poczekali na ruch przeciwnika, ale mecz ułożył się tak, że Arka również czekała na to co my pokażemy. Już w pierwszej połowie mogliśmy strzelić gola. Za dużo również mojego kombinowania przed bramką i dlatego przez pierwsze 45 minut wynik był bezbramkowy - tłumaczył Nigeryjczyk[i]. - Mogliśmy wygrać większą różnicą goli, ale brakowało skuteczności. Dwie bramki to jednak nie jest zły wynik. Naszym celem nie było strzelić jak najwięcej, a wygrać pojedynek i to się udało.
[/i]Na wiosnę sezonu 2011/12 po nieudanej przygodzie w niemieckim Energie Cottbus popularny Charlie podpisał kontrakt z Arką. W Gdyni furory jednak nie zrobił i po pamiętnym rzucie karnym kontrakt z nim został rozwiązany, a on sam powrócił na wyspę Uznam.
- Nie ma dla mnie różnicy jakiej drużynie strzeliłem bramkę. Jedna rzecz jednak nas bardzo zainteresowała, bowiem przed meczem weszliśmy na stronę klubową gdynian i przeczytaliśmy wypowiedź trenera Dźwigały, który powiedział, że Flota buduje drużynę z zawodników, których inne zespoły nie chciały. Ale patrzysz na tabelę i widzisz na którym miejscu jesteśmy my, a na jakim jest Arka. I w końcu ci zawodnicy, których inne kluby nie chciały, pokazali dobry futbol piłkarzom na których nasi rywale wydali pieniądze - komentował strzelec gola.
Sytuacja w klubie znad morza jest bardzo ciężka. Trener Tomasz Kafarski apelował na konferencji do władz miasta i mówił, że zawodnikom w takich warunkach pracuje się bardzo ciężko. Oprócz zadłużenia oscylującego wokół miliona złotych, dochodzi brak funduszy na bieżącą działalność klubu oraz wniosek o upadłość złożony przed poprzedni zarząd. - Nie interesuje mnie sytuacja, która obecnie panuje w klubie. Ja muszę być na treningu, zrobić co do mnie należy na meczu i na tym się skupiam. Resztę pozostawię dla działaczy - zakończył 24-letni napastnik.