Szczęście uśmiechnęło się do gospodarzy - relacja z meczu Błękitni Stargard Szczeciński - Legionovia Legionowo

Błękitni Stargard Szczeciński, mimo słabej gry przez większość meczu, odnieśli piąte zwycięstwo w II lidze i awansowali na czwartą lokatę.

Sobotnie spotkanie w Stargardzie Szczecińskim długo się rozkręcało, lecz jak się później okazało, miało swoją dramaturgię. Po ostatnich słabszych występach goście z Legionowa wyszli zmobilizowani i przełożyło się to na ich boiskową postawę. Błękitni w pierwszej połowie zagrażali bramce rywali głównie po stałych fragmentach. Rzuty rożne i wolne nie były jednak skutecznie wykonywane, a z gry najlepiej prezentował się Rafał Gutowski, który oddawał jednak niecelne strzały. Klarowniejsze okazje miała Legionovia, lecz piłkarzom z Mazowsza również brakowało skuteczności. Szalał na prawym skrzydle Samuelson Odunka, który coraz łatwiej ogrywał stargardzką defensywę.

[ad=rectangle]

- Wiedzieliśmy, że przyjeżdża do nas bardzo dobra drużyna z bardzo dobrym trenerem. Nie przypadkowo mówi się o Legionovii, że grała najlepszą piłkę w grupie wschodniej. To też było widać w tym spotkaniu. Tam każdy zawodnik wiedział, po co jest na boisku. Mieliśmy to rozpracowane, znaliśmy mocne strony Legionovii. Stało się to, czego się spodziewaliśmy - przyznał trener Błękitnych, Krzysztof Kapuściński. Jego podopieczni dość ospale rozpoczęli jednak drugą połowę, a Odunka robił, co chciał. W 54. minucie Maciej Goliński wpakował piłkę do pustej bramki, lecz wiele w tym zasługi dynamicznego skrzydłowego.

Kilkanaście minut później było o krok od rozstrzygnięcia. Drugą bramkę zdobył Sebastian Janusiński, lecz gospodarze mogli odetchnąć, gdyż sędzia pokazał "spalonego". Błękitni starali się, ale niecelnie strzelał Bartosz Flis. Niebagatelną rolę w odmienieniu losów meczu odegrał wprowadzony w 58. minucie Robert Gajda, który kwadrans przed końcem spotkania wywalczył rzut karny i zamienił go na wyrównującą bramkę.

Pięć minut przed końcem regulaminowego czasu gry drugą "jedenastkę" wywalczył Flis. Zaskakującym egzekutorem okazał się Tomasz Pustelnik, lecz i on pewnie się spisał ustalając wynik spotkania. Przyjezdni nie zmienili już losów meczu mimo pięciu minut doliczonych przez arbitra spotkania. Na boisku dawno nie było już ich najlepszego piłkarza. - Przestał grać. Mieliśmy problem po obu stronach. Dlatego musieliśmy dokonać dwóch zmian. Janusiński zagrał bardzo dobrze, miał udział w sytuacji na 2:0. Wolski również dał dobrą zmianę. Oni mieli bardzo dobrych zawodników w bocznych strefach. Odunka miał sporo pracy i dał z siebie wszystko - powiedział trener Legionovii, Robert Pevnik.

Słoweński szkoleniowiec był niepocieszony, gdyż jego zdaniem Legionovia zasłużyła na drugą bramkę. - Graliśmy lepiej w pierwszej połowie. Stworzyliśmy trzy świetne okazje. Zdobyliśmy gola i mieliśmy szanse na 2:0. Strzeliliśmy drugiego gola. To jasna sytuacja. Tam nie było spalonego. Nie komentuję pracy sędziego, ale pierwszy raz w życiu coś takiego widziałem - ocenił. - Dostali dwa karne. Pierwszy był, a drugiego nie widziałem. Jeśli prowadzilibyśmy 2:0 to byłoby po meczu. Sędzia podyktował jednak dwa rzuty karne i oni wygrali - dodał.

Błękitni Stargard Szczeciński - Legionovia Legionowo 2:1 (0:0)
0:1 Maciej Goliński 54'
1:1 Robert Gajda (k) 76'
2:1 Tomasz Pustelnik (k) 85'

Składy:

Błękitni: Marek Ufnal - Sebastian Murawski (89' Krzysztof Filipowicz), Maciej Liśkiewicz, Tomasz Pustelnik, Ariel Wawszczyk - Bartłomiej Poczobut (46' Bartosz Flis), Oskar Fijałkowski, Rafał Gutowski, Łukasz Kosakiewicz (46' Wojciech Fadecki), Piotr Wojtasiak (58' Robert Gajda), - Michał Magnuski.

Legionovia: Mikołaj Smyłek - Konrad Wieczorek, Kamil Dankowski, Miha Goropevšek, Maciej Goliński (72' Michał Kołodziejski) - Samuelson Odunka (65' Sebastian Janusiński), Lazar Pavić, Łukasz Kominiak, Marcin Stromecki (83' Sebastian Czapa), Kamil Tlaga (79' Paweł Wolski) - Szymon Lewicki

Żółte kartki: Maciej Liśkiewicz (Błękitni) - Łukasz Kominiak, Szymon Lewicki, Michał Kołodziejski (Legionovia)

Sędzia: Kornel Paszkiewicz (Wrocław)

Widzów: 600

Źródło artykułu: