Nadwiślan Góra przegrał w Stalowej Woli, bo... nie dojechał na I połowę

Piłkarze II-ligowego Nadwiślana Góra przegrali spotkanie w Stalowej Woli. Zwłaszcza w pierwszej połowie podopieczni Adama Noconia na boisku praktycznie nie istnieli. Wówczas też stracili dwa gole.

Mimo iż sobotnie spotkanie Nadwiślana Góra ze Stalą rozegrano w Stalowej Woli, to gospodarzem meczu był Nadwiślan. Mecz zakończył się jednak zwycięstwem Stalówki. O ile w pierwszej połowie zielono-czarni zdecydowanie dominowali na murawie, to po przerwie do głosu doszli już podopieczni Adama Noconia. - Gratuluję Stali zwycięstwa. Myślę, że w kontekście tego całego meczu mimo wszystko zespół Stali o tę jedną bramkę był lepszy ponieważ słabo zagraliśmy w pierwszej połowie. Można powiedzieć, że nie dojechaliśmy na tę część meczu i Stal nas zdominowała. Po przerwie role się odwróciły aczkolwiek sytuacje niewykorzystane przez mój zespół spowodowały to, że po dalekiej podróży wyjeżdżamy ze Stalowej Woli z zerowym bilansem punktowym - mówił po meczu szkoleniowiec drużyny z Góry.
[ad=rectangle]
- Nie będę się wymądrzał - tak jak powiedział trener Nadwiślana: pierwsza połowa to zdecydowana dominacja naszego zespołu. Prowadzenie 2:0. Uczulałem zawodników w przerwie, że mecz trwa 90 minut, że to nie jest już wygrane spotkanie, że trzeba rozegrać tak samo drugą połowę, aby osiągnąć sukces. Niestety, coś jest w mentalności chłopaków, coś jest nie tak, że w drugiej połowie grają zdecydowanie słabiej. Tak samo było w spotkaniu poprzednim. Nie wiem czy jest samozadowolenie z tego, że prowadzimy. Ciężko mi na tę chwilę odpowiedzieć, ale tak grać, jak my gramy w drugiej połowie nie można - dodał opiekun Stalówki, Jaromir Wieprzęć.

Piłkarze Nadwiślana wcale sobotniego spotkania przegrać nie musieli. Nie zdołali oni jednak wykorzystać kilku dogodnych sytuacji strzeleckich. II-ligowy beniaminek i tak ma jednak powody do zadowolenia. - Na pewno jeżeli chodzi o pozytywne aspekty tego meczu, to to, że w drugiej połowie postawiliśmy wysokie wymagania Stali i strzeliliśmy pierwszą bramkę w rozgrywkach ligowych - zaznaczył Nocoń.

- Przy większym szczęściu czy skuteczności przeciwnika, mogliśmy tego meczu nie wygrać, gdzie spotkanie mieliśmy ułożone. Prowadziliśmy 2:0, wydawało się, że wszystko jest pod nasza kontrolą. Niestety w tej lidze jest tak, że jeżeli się poda drużynie tlen, to ten zespół potrafi z tego tlenu skorzystać. My ten tlen podaliśmy, mam nadzieję, że po raz ostatni - podsumował natomiast trener Stali Stalowa Wola.

Komentarze (0)