Piłkarze Cracovii w meczu o przysłowiowe sześć punktów musieli się sporo natrudzić, aby wywieźć z Lubina trzy oczka. - Było ciężko, nie ukrywamy, że Zagłębie ruszyło. Był trudny moment, ale wygraliśmy. Mieliśmy w tym sezonie wiele meczów, gdzie graliśmy pięknie, efektownie, a przegrywaliśmy. Teraz sobie powiedzieliśmy przed spotkaniem jasno, że nieważny jest styl, nieważna jest jakość, ważne są punkty, bo one dają utrzymanie. To był nasz priorytet, cieszę się, że się udało - mówił po potyczce z KGHM Zagłębiem Lubin Adam Marciniak.
[ad=rectangle]
- Był taki moment, gdy nas zepchnęli, troszeczkę przejęli inicjatywę w środku pola. To wynikało z tego, że prowadziliśmy i raczej byliśmy skupieni na defensywie. Niepotrzebnie oddaliśmy środek pola, ale właśnie jedna czy druga sytuacja spowodowała to, że znów nabraliśmy wiatru w żagle. Bramka dla nas padła po błędzie, a później również były sytuacje do podwyższenia prowadzenia. Wygraliśmy, jest dobrze - dodał.
Sam Marciniak jest swego rodzaju bohaterem Pasów, bowiem w pewnym momencie wybił on piłkę z linii bramkowej. Miało to miejsce tuż po tym, jak piłkarze z Krakowa strzelili gola na 2:1. - Trener nas uczulał na to, że to są groźne momenty, jak początek meczu, wznowienie gry po przerwie czy tuż po strzeleniu bramki. Dlatego szedłem do końca, cieszę się, że się udało. To jest też asekuracja jeden drugiego. Trzeba przewidywać to, że ktoś może się obciąć. Dobrze, że nie wpadło. Wszyscy wykonali kawał ogromnej roboty, więc każdemu należą się słowa uznania - wyjaśnił obrońca.
Jak się okazuje, Marciniak był pewny, że uda mu się wybić futbolówkę. - Bardziej się skupiałem tylko na tym, żebym nie skiksował i nie zrobił tego źle. Raczej byłem spokojny, że zdążę - skomentował.
Pokonując Zagłębie, Cracovia praktycznie utrzymała się w T-Mobile Ekstraklasie. - Jeszcze się nie utrzymaliśmy, ale zrobiliśmy milowy krok w kierunku tego utrzymania. Teraz trzeba tylko postawić kropkę nad "i". Na pewno będzie łatwiej, to przełamanie było nam bardzo potrzebne - podsumował Adam Marciniak.