W potyczce z poznaniakami beniaminek przegrał 1:2, choć różnica w grze była większa niż wskazywałby na to wynik. Opiekun gospodarzy miał trochę pretensji do swoich podopiecznych. - Byliśmy nieźle zorganizowani jeśli chodzi o przesuwanie się na boisku. Znaliśmy zresztą atuty rywala. Warta dysponuje składem, który spokojnie poradziłby sobie w I lidze. My jednak - po tym jak wypracowaliśmy wynik 1:0 - straciliśmy gola po indywidualnym błędzie bramkarza. Tego rodzaju pomyłki są niestety standardem w naszym zespole - powiedział Tomasz Arteniuk.
Zdaniem szkoleniowca Stelmetu UKP utrata bramki tuż przed przerwą była momentem decydującym. - Pozwoliliśmy gościom wyrównać, a po zmianie stron po raz kolejny straciliśmy gola w bardzo prosty sposób. Tę akcję należało przerwać wcześniej. Moi podopieczni tego nie zrobili i Paweł Piceluk został obsłużony bardzo dobrym podaniem. To szybki piłkarz i spokojnie wykorzystał swoją okazję. Ogólnie na tle silnego przeciwnika młodzież UKP zaprezentowała się solidnie, ale ile nauki jej jeszcze trzeba, to pokazał wynik - dodał.
[ad=rectangle]
Zielonogórzanie zajmują obecnie 16. miejsce w tabeli. Na sześć kolejek przed końcem sezonu mają aż 13 punktów straty do bezpiecznej strefy. Szans na utrzymanie nie mają w praktyce żadnych, ale trudno się dziwić, bo w składzie tego zespołu brakuje atutów. - Na podsumowania przyjdzie jeszcze czas, bo wciąż gramy. Jeśli chodzi o same umiejętności, to w II lidze można je zastąpić ambicją i zaangażowaniem. My słono płaciliśmy za błędy indywidualne. Chcę jednak zaznaczyć, że w przeszłości pracowałem w klubach, których prezesi podejmowali duże wyzwania. Znając swój ograniczony budżet, mimo wszystko ściągali zawodników, płacili im olbrzymie kontrakty, a potem te zespoły - z wielkimi długami - lądowały w Klasie A lub okręgówce. W Zielonej Górze jedno jest pewne. Bez względu na wyniki w końcówce sezonu - a myślę, że wstydu nie przynosimy - w III lidze Stelmet UKP będzie miał swobodę działania i praktycznie żadnych zaległości, co jest rzadko spotykane - zakończył Arteniuk.