Wielkoczwartkowe derby Śląska w I lidze były pojedynkiem dwóch ekip, które w rundzie wiosennej zawodzą. Energetyk ROW Rybnik wygrał w tym roku zaledwie raz, zaś GKS Katowice pozostawał jedyną drużyną zaplecza T-Mobile Ekstraklasy, która nie zasmakowała jeszcze trzech punktów.
Mocno to sytuację obu zespołów skomplikowało. Beniaminek z Rybnika w ostatniej kolejce odbił się od dna, pokonując przy Gliwickiej Can-Pack Okocimskiego Brzesko, ale potrzebował prawa serii, by wyjść ze strefy spadkowej, zaś GieKSa, która miała walczyć o awans wypadła ze ścisłej czołówki tabeli.
W konsekwencji po porażce w Gdyni w ostatniej kolejce do dymisji podał się Kazimierz Moskal, ale rezygnacji trenera działacze klubu z Bukowej nie przyjęli. Kto wie czy nie... słusznie. Pierwsza połowa była bowiem słaba w wykonaniu katowiczan i na przerwę goście schodzili bez celnego strzału na bramkę Antonina Bucka. Raz celnie strzelali za to rybniczanie, ale próbę Kamil Kostecki pewnie wyłapał Łukasz Budziłek.
Pierwsze celne uderzenie GKS-u za to zakończyło się otwarciem wyniku. Janusz Gancarczyk świetnym zagraniem obsłużył Grzegorza Fonfarę, a ten dziubnął piłkę w polu karnym gości, po czym futbolówka wtoczyła się do rybnickiej bramki.
Natychmiast na wydarzenia na boisku zareagował trener Jan Furlepa, który wysłał na plac gry Idrissę Cisse. Senegalczyk krótko po wejściu na boisko uruchomił Szymona Sobczaka, ale napastnika Energetyka uprzedził Budziłek. Chwilę przed zmianą świetną okazję na wyrównanie miał Mariusz Muszalik, ale piłka po strzale wychowanka GieKSy zatrzymała się na poprzeczce.
W odpowiedzi dobre okazje pod bramką gospodarzy mieli Grzegorz Goncerz, który trafił w słupek i Przemysław Pitry, którego uderzenie powstrzymał jednak Bucek. Chwilę później minimalnie niecelnie uderzał Kostecki, po którego strzale "szczupakiem" piłka nieznacznie minęła słupek.
Końcówka meczu należała już niepodważalnie do GieKSy, a znać o sobie dał trenerski nos Moskala. Do siatki trafili bowiem gracze, których szkoleniowiec katowiczan chwilę wcześniej wpuścił na plac gry. Wcześniej jednak z boiska wyleciał Maxim Potirniche, który wyciął równo z trawą Pitrego.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
Grę w przewadze GKS zamienił ostatecznie na trzy gole. Najpierw po dograniu Tomasza Wróbla głową drugą bramkę dla katowiczan zdobył Michał Zieliński. Chwilę później "Zielu" odwdzięczył się za asystę obsłużył świetnym zagraniem Wróbla, a tuż przed końcowym gwizdkiem strzelec trzeciej bramki trafił raz jeszcze - wykorzystując dogranie Bartłomieja Chwalibogowskiego.
Energetyk ROW Rybnik - GKS Katowice 0:4 (0:0)
0:1 - Grzegorz Fonfara 50'
0:2 - Michał Zieliński 86'
0:3 - Tomasz Wróbel 90+1'
0:4 - Tomasz Wróbel 90+3'
Składy:
Energetyk: Antonin Bucek - Marcin Grolik (37' Maxim Potirniche), Sławomir Szary, Szymon Jary, Marek Krotofil, Paweł Staniczek, Mariusz Muszalik, Kamil Kostecki, Jarosław Wieczorek (54' Idrissa Cisse), Daniel Feruga (68' Michał Płonka), Szymon Sobczak.
GKS: Łukasz Budziłek - Dominik Sadzawicki, Mateszu Kamiński, Adrian Jurkowski, Rafał Pietrzak, Janusz Gancarczyk (65' Tomasz Wróbel), Sławomir Duda, Grzegorz Fonfara (77' Radosław Sylwestrzak), Przemysław Pitry, Bartłomiej Chwalibogowski, Grzegorz Goncerz (83' Michał Zieliński).
Czerwona kartka: Maxim Potirniche /88'/ (Energetyk ROW Rybnik).
Żółte kartki: Mariusz Muszalik, Szymon Sobczak (Energetyk ROW Rybnik).
Sędzia: Paweł Gil (Lublin).