Obrona Lechii Gdańsk do spotkania z Zagłębiem Lubin przystąpiła zdziesiątkowana. Kontuzji doznał Christopher Oualembo, a w ostatnim momencie przed meczem urazu nabawił się Sebastian Madera. W związku z tym na prawej stronie defensywy wystąpić musiał Marcin Pietrowski, a na środku Macieja Kostrzewa. - Na jednym z treningów trener rozmawiał ze mną o tym, że wcześniej grałem już na prawej obronie, więc nie było to dla mnie jakimś wielkim zaskoczeniem. Mamy w zespole kilka kontuzji, a szkoleniowiec musiał zdecydować, czy w podstawowym składzie wystawi mnie, czy Pawła Stolarskiego - mówił po meczu dla serwisu SportoweFakty.pl ten pierwszy.
- Od ostatniego występu na tej pozycji minęło bodajże dwa lata. To było jeszcze za trenera Tomasza Kafarskiego, kiedy tak naprawdę zaczynałem swoją karierę w ekstraklasie. Powiedziałem w szatni trenerowi, że nie zawiodę i nie zawiodłem - kontynuował.
Lechiści dobrze weszli w mecz, co w 2. minucie przypieczętował golem Piotr Grzelczak. W defensywie gospodarze zachowywali się nerwowo i niepewnie, co ułatwiło grę napastnikom Zagłębia. - W ostatnim momencie wypadł Sebastian Madera i trzeba było połatać obronę, ale praktycznie w pierwszej części gry Zagłębię nie stworzyło sytuacji. Jedynie nasze błędy były dla nas zagrożeniem. Niestety, po takim zagraniu straciliśmy bramkę. W drugiej części gry zagraliśmy lepiej. Stworzyliśmy kilka dobrych sytuacji, ale przy okazji otworzyliśmy się. Na szczęście to my zdobyliśmy o jedną bramkę więcej i sięgnęliśmy po trzy punkty.
Gdańszczanie nadal liczą się w walce o pierwszą ósemkę. Aby zrealizować ten cel Lechia musi wygrać we Wrocławiu ze Śląskiem, albo liczyć na korzystne rezultaty w innych pojedynkach. Gdzie tym razem wystąpi Pietrowski? - W meczu z Zagłębiem grałem też na środku pomocy. Trener zadecyduje, gdzie jest ze mnie więcej pożytku. Najważniejsze jest, aby grać - zakończył.