Kanonierzy na Emirates Stadium ulegli Bayernowi Monachium 0:2 i w rewanżu czeka ich arcytrudne zadanie. O sukces Arsenalowi Londyn będzie tym trudniej, że do wyłączonych z gry z powodu kontuzji Theo Walcotta i Aarona Ramseya dołączył Jack Wilshere. Absencja 22-latka, piłkarza pierwszego składu, jest ogromnym osłabieniem zespołu Arsene'a Wengera. Mimo to menedżer sporo obiecuje sobie po pojedynku na Allianz Arena.
- Musimy zagrać o zwycięstwo, a zatem zamierzamy od razu przejąć inicjatywę i zdecydowanie zaatakować. Jesteśmy gotowi do walki - zapowiada Francuz, licząc, że tym razem ekipa Pepa Guardioli nie zdoła uzyskać przewagi w posiadaniu piłki. - Do awansu potrzebne nam są trzy gole i zrobimy wszystko, aby je uzyskać. Jeśli je strzelimy, a Bayern zdobędzie jedną bramkę, nic się nie zmieni i to my przejdziemy do kolejnej rundy - tłumaczy Wenger, anonsując ultraofensywną taktykę drużyny.
Przypomnijmy, że w pierwszym meczu na Emirates Stadium Bayern miał aż 73 procent posiadania piłki i wymienił 812 celnych podań. Wpływ na takie statystyki z pewnością miało jednak to, iż Arsenal przez całą drugą połowę musiał grać w osłabieniu i ograniczył się do rozpaczliwej obrony bramki Łukasza Fabiańskiego.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
Zanim londyńczycy udadzą się do stolicy Bawarii, czeka ich pojedynek ćwierćfinału Pucharu Anglii z Evertonem. Szkoleniowiec The Gunners zapewnia, że nie będzie oszczędzał zawodników przed meczem z Bayernem. - Spotkanie w Monachium nie wpłynie na dobór piłkarzy. Wystawię drużynę, która będzie miała największe szanse na odniesienie zwycięstwa - przekonuje.