Tak się buduje silne zespoły - rozmowa z Patrykiem Kuchczyńskim, skrzydłowym Górnika Zabrze

- Każdy dodatkowy mecz i spotkanie z europejskim zespołem to okazja do zebrania bagażu nowych doświadczeń. Tak się buduje silne zespoły - mówi Patryk Kuchczyński, skrzydłowy Górnika Zabrze.

Marcin Ziach: Byłeś wiodącą postacią Górnika Zabrze w meczu z Initią Hasselt. Dziewięć rzuconych bramek musi robić wrażenie.

Patryk Kuchczyński: Przede wszystkim cieszy wynik, choć można się przyczepić do liczby straconych bramek. Mogło być lepiej, bo dochodziliśmy do różnicy 9-10 bramek. Szkoda, że nie utrzymaliśmy jej do końca, bo w rewanżu w Belgii byłoby trochę łatwiej.

"Lisek" wydaje się być w formie, jakiej od transferu do Zabrza jeszcze nie był.

- Nie patrzę na to w ten sposób. Każdy na boisku stara się albo wykorzystać pozycję wypracowaną przez kolegę z drużyny, albo wypracować pozycję dla partnera. Na tym się skupiamy, a nie na laurkach indywidualnych. Piłka ręczna, to gra zespołowa i na pożytku zespołu się skupiamy.

[b]

Siedem bramek zapasu przed rewanżem, to chyba jednak dość solidna zaliczka.
[/b]

- Na pewno jeszcze zwycięzcą tej pracy czuć się nie możemy. Musimy w Belgii dołożyć drugie sześćdziesiąt minut ciężkiej walki, żeby nie spotkały nas jakieś przykre niespodzianki. Jesteśmy jednak dobrej myśli, bo wyglądało to wszystko obiecująco.

O tym, że zaliczka przed rewanżem będzie taka, a nie inna zaważyła końcówka meczu, gdzie nieco się pogubiliście.

- Za wszelką cenę chcieliśmy grę w końcówce przyspieszyć, żeby rzucić jeszcze kilka bramek i powiększyć naszą przewagę. Nie poszło to po naszej myśli, bo poszły 3-4 szybkie kontry Initii, po których padły bramki. Siedem bramek przewagi, to solidna zaliczka, ale znam przypadki - nawet takie z własnej autopsji - że i większą przewagę można było w rewanżu roztrwonić.

Initia może wam w rewanżu realnie zagrozić, czy raczej twoje wypowiedzi mają charakter czysto kurtuazyjny?

- To jest naprawdę dobry zespół. Grają szybki i niezły technicznie handball. Grając we własnej hali mogą wykombinować jakąś kosmiczną obronę i wyjść na nas na przykład ustawieniem 3-3 czy kryjąc indywidualnie. Podczas analizy ich występów widzieliśmy, że im się to już przydarzało, że kryli swoich zawodników praktycznie na całym boisku.

Mistrz Belgii swoją postawą na parkiecie czymkolwiek was zaskoczył?

- Myślę, że nie. Mieliśmy rywala bardzo dobrze rozpracowanego, bo długo analizowaliśmy ich ostatnie występy. Wiedzieliśmy jakie są ich silne strony i gdyby wyszli - wspomnianym przeze mnie - kryciem indywidualnym, to byłoby ciężej, ale na to też byliśmy przygotowani. Przed rewanżem też będziemy.

Czego najbardziej obawiacie się przed rewanżem w Hasselt? 

- Skupiamy się przede wszystkim na sobie. Nie da się jednak ukryć, że Initia po pierwszym spotkaniu nie ma nic do stracenia i nie odda nam meczu bez walki. Musimy się nastawić na ciężki bój i nie błądzić myślami gdzieś przy losowaniu do kolejnej rundy. W rewanżu w Belgii chcemy udowodnić, że stać nas na pewny awans.

Challenge Cup wielkim prestiżem wśród polskich klubów się nie cieszy. Wy chcecie powalczyć czy to raczej niepotrzebny przerywnik ligowy?

- Postrzeganie tych rozgrywek przez inne kluby nie ma dla nas znaczenia. Dla nas jest to przede wszystkim okazja do zebrania nowych doświadczeń na arenie europejskiej. Każdy dodatkowy mecz i spotkanie z europejskim zespołem to okazja do zebrania bagażu nowych doświadczeń. Tak się buduje silne zespoły.

Źródło artykułu: