Ryszard Tarasiewicz: Pan Osuch jest lekkim wariatem

Śląsk przegrał na własnym stadionie z Zawiszą prowadzonym przez Ryszarda Tarasiewicza, który w przeszłości trenował wrocławian. Celem beniaminka z Bydgoszczy na ten sezon jest utrzymanie się w lidze.

Beniaminek z Bydgoszczy wygrał we Wrocławiu ze Śląskiem i pogłębił kryzys zespołu Stanislava Levego. - Punkty, które zdobyliśmy, są nam bardziej potrzebne niż Śląskowi. Jestem przekonany, że wrocławianie odbiją sobie tę stratę w następnych meczach. Nas cieszy ten rezultat, to nasze pierwsze zwycięstwo na wyjeździe. Wiedzieliśmy, że w zespole WKS-u jest jeden człowiek, który strzela bramki, nazywa się Marco Paixao i wiedzieliśmy, ze musieliśmy go wyłączyć z gry. To nam się udało - skomentował Ryszard Tarasiewicz, opiekun Zawiszy.

Były trener zespołu z Wrocławia został miło przywitany przed rozpoczęciem potyczki. - Bardzo sympatyczne powitanie we Wrocławiu, jest mi bardzo miło, nie będę tego ukrywał. Dzięki Śląskowi i Wrocławiowi zacząłem grać w piłkę i dzięki Śląskowi rozpocząłem moja pracę trenerską - zaznaczył szkoleniowiec.

- Oczywiście zwycięstwo mnie cieszy. Nie chce wracać do czasów, kiedy byłem trenerem we Wrocławiu. Nie wiem, jak to się teraz ze mną potoczy w Zawiszy. Różnie to bywa. Po tych wszystkich rozstaniach z trenerami ktoś może powiedzieć, że pan Osuch jest lekkim wariatem - przepraszam za to słowo - ale jakoś wytrzymał ze mną do tej 13. kolejki - dodał trener.

Celem Zawiszy na ten sezon jest utrzymanie w T-Mobile Ekstraklasie. - Przy tych zmianach organizacyjnych mamy to samo zadanie jak po awansie Śląska - zapewnienie sobie utrzymania. Wtedy wiedzieliśmy, że po rundzie jesiennej mieliśmy już utrzymanie. Teraz inna sytuacja, bo po trzydziestej kolejce trzeba być w ósemce, żeby spokojnie zapewnić sobie pozostanie w lidze - podkreślił Tarasiewicz.

Źródło artykułu: