Szkoda straconej szansy - komentarze po meczu Wisła - Tottenham

Wielu piłkarzy krakowskiej Wisły opuszczało stadion przy Reymonta w pośpiechu. Ci, z którymi udało się porozmawiać podkreślali znacznie lepszą grę Tottenhamu w porównaniu z pierwszym meczem. Piłkarze zdawali sobie również sprawę z szansy której nie udało im się wykorzystać. Niewesołą minę miał trener Maciej Skorża, który stosunkowo krótko odpowiadał na pytania dziennikarzy.

Maciej Skorża: Jesteśmy rozczarowani, że nie udało nam się awansować. Stać nas było na strzelenie tylu bramek ile potrzebowaliśmy do awansu. Pierwsze spostrzeżenie jest takie, że zabrakło nam umiejętności. Potrafiliśmy sobie stworzyć wiele sytuacji i trzeba było to wykorzystać. Nie ma co zwalać winy na pecha. Ja mogę być zadowolony z postawy drużyny, zawodnicy dali z siebie wszystko. Chcieliśmy drużynę Tottenhamu stłamsić, niestety to nie poziom polskiej ligi i nie udało się nam zrealizować założeń taktycznych.

Juande Ramos: Najważniejszy dla nas jest awans, a nie wynik tego meczu. Graliśmy po to żeby przejść do następnej rundy i cel osiągnęliśmy. Uważam, że kontrolowaliśmy przebieg meczu, choć w końcówce Wisła była bardzo groźna mając 4–5 zawodników w naszym polu karnym. Mogę pochwalić Lukę Mordicia, który zagrał dobry mecz. Jest bardzo zmęczony po kontuzji, ale to jedna z jego lepszych gier w tym sezonie. Nie do końca satysfakcjonuje mnie wynik 1-1. Według mnie było więcej szans na zdobycie bramki.

Marcin Baszczyński: Nie ma co się tłumaczyć. Remis nic nam nie dawał, przegraliśmy swoją szansę kolejny raz i jest nam z tym bardzo źle. Gra się tak jak przeciwnik pozwala, a dziś Tottenham zagrał znacznie lepiej niż na własnym boisku, dlatego my niewiele potrafiliśmy stworzyć. Oni wyciągnęli wnioski z pierwszego spotkania, blokowali nam skrzydła przez co grało nam się dziś trudno. Trzeba też sobie jasno powiedzieć, że w tym meczu nasza dobra gra była tylko fragmentami. Za mało było jednak tych zrywów, zdecydowanie za mało jak na drużynę Tottenhamu. Szczerze mówiąc nie wiem skąd brały się nasze przestoje. Założenia były zupełnie inne, szczególnie jeśli chodzi o początek meczu.

Wojciech Łobodziński: Nie udało się dziś wygrać mimo że byliśmy naprawdę bardzo zdeterminowani. Na boisku było bardzo dużo walki i może właśnie przez tą walkę i przez tą adrenalinę za mało staraliśmy się grać. Chcieliśmy od początku gonić ten wynik ale się nie udało, choć moim zdaniem było blisko. Nie można również zapominać, że graliśmy z mocnym przeciwnikiem. Ciężko jest w takim meczu narzucić swój styl gry. Szkoda że kilka razy kiedy zakotłowało się w polu karnym nie wpadła druga bramka. Wydaje mi się również, że sędzia w kilku spornych sytuacjach bardziej sprzyjał piłkarzom z Anglii. Chodzi mi głównie o środkowych obrońców Tottenhamu, którzy dokładnie tak samo wyskakiwali do piłki jak Arek Głowacki, jemu sędzia gwizdnął chyba pięć razy, a im ani razu. Nie chce jednak zrzucać winy na sędziego. Nie udało się, jeszcze długo w szatni siedzieliśmy ze spuszczonymi głowami.

Komentarze (0)