Pojedynek Rozwoju Katowice z Legią Warszawa w ramach 1/16 finału Pucharu Polski zakończył się wynikiem bez historii. Trener śląskiej drużyny Dietmar Brehmer nie ukrywał jednak, że dla jego zespołu to bardzo cenne doświadczenie. - Było widać różnicę dwóch klas rozgrywkowych. To była świetna szkoła dla moich zawodników. Zobaczyli z bliska, jak wygląda profesjonalny futbol i ile im jeszcze brakuje - ocenia.
W tegorocznej edycji pucharowej przygody - w przeciwieństwie do meczu sprzed dwóch lat - katowicka drużyna nie była w stanie strzelić Legii bramki. - Chcieliśmy grać w piłkę, a nie stać i czekać na to co zrobi przeciwnik. Dlatego też kilka akcji udało się stworzyć. Myślę jednak, że gdybyśmy zdobyli bramkę wyrównującą czy kontaktową, to Legia byłaby w stanie podkręcić tempo do stopnia dla nas nieosiągalnego, co skończyłoby się kolejnymi bramkami - analizuje Brehmer.
Opiekun jedenastki z Brynowa nie krył, że bardzo liczy na awans mistrza Polski do fazy grupowej Ligi Mistrzów. - Po tym meczu mogę jedynie pogratulować trenerowi Janowi Urbanowi szybkiego i łatwego zwycięstwa. Życzę też powodzenia w decydującym o awansie do fazy grupowej dwumeczu eliminacji Ligi Mistrzów. To bardzo ważne dla całej polskiej piłki, by w końcu polski klub zagrał w tych elitarnych rozgrywkach. Czekamy przecież już na to tyle lat - argumentuje trener Rozwoju.
Szkoleniowiec katowiczan, który z trenerem Janem Urbanem przez kilka dni prowadził Polonię Bytom, przyznał, że przed pojedynkiem z mistrzem Polski do klubu dzwonili przedstawiciele Steauy Bukareszt. - Odbieraliśmy z Rumunii mniej lub bardziej poważne sygnały, żeby z Legią zagrać nieco ostrzej niż zwykle. Dla nas to jednak nie wchodziło w rachubę. Liczy się fair play, a w europejskich pucharach wszyscy jesteśmy za Legią - puentuje opiekun drużyny ze Zgody.