Remis w hicie II ligi, ale zadowoleni tylko goście - relacja z meczu Warta Poznań - Bytovia Bytów

W sobotę w "ogródku" naprzeciw siebie stanęły dwie drużyny, które wymienia się w gronie kandydatów do awansu. W starciu Warty z Bytovią odnotowano remis, ale zdecydowanie lepsi byli poznaniacy.

Zieloni zaatakowali od samego początku i już w 9. minucie objęli prowadzenie. Po krótkim rozegraniu rzutu wolnego fenomenalnie z 30 metrów huknął Adrian Bartkowiak i futbolówka poleciała niemal w okienko. Dominik Sobański miał za mało czasu na reakcję i skapitulował.

W tym okresie podopieczni Marka Kamińskiego przeważali bezdyskusyjnie. Nieustannie atakowali i nie pozwalali rywalowi na nic. Bytovia potrzebowała sporo czasu, by wejść w mecz i w ogóle przedrzeć się na połowę rywala. Nieśmiałe szarże zaczęła przeprowadzać dopiero po 30 minutach, lecz do przerwy nie zmusiła Pawła Besera do dużego wysiłku.

O zespole Pawła Janasa cokolwiek dobrego można było powiedzieć dopiero po przerwie, gdy zaliczył solidny początek drugiej połowy i udało mu się odrobić straty. Wystarczyło jedno długie podanie za plecy obrońców, po którym na czystą pozycję wyszedł Mateusz Michalski. Rezerwowy gości stanął oko w oko z bramkarzem i pokonał go płaskim uderzeniem.

Ten gol podrażnił zielonych, którzy rzucili się do falowych ataków i momentami nie pozwalali przeciwnikom opuścić pola karnego. Beser do interwencji został zmuszony jeszcze tylko raz (po soczystym strzale z dystansu Michała Pietronia), z kolei jego vis a vis musiał być cały czas skoncentrowany, bo na jego przedpolu nieustannie było gorąco. W pojedynkach powietrznych sytuacje kolegom wypracowywał Grzegorz Rasiak, ale żaden z warciarzy nie potrafił zadać decydującego ciosu.

W 63. minucie głową spudłował Łukasz Spławski, a później inny rezerwowy - Paweł Piceluk minimalnie chybił atomowym uderzeniem z ostrego kąta. W końcówce trzykrotnie strzelał jeszcze Rasiak, lecz najpierw piłkę z linii bramkowej wybił obrońca, a w kolejnych dwóch próbach doświadczony napastnik był blokowany i przymierzył niecelnie. Szczęścia zabrakło też Arturowi Marciniakowi, którego soczystą bombę z rzutu wolnego obronił Sobański.

Szturm Warty nie przyniósł zmiany wyniku i Bytovia zdołała dotrwać do ostatniego gwizdka sędziego z remisem. Oba zespoły zainkasowały po jednym punkcie, ale nieporównywalnie lepsze wrażenie pozostawili po sobie zieloni, którzy po raz kolejny w tym sezonie grali szybko, z polotem i stworzyli sporo czystych sytuacji. Po 3. kolejce poznaniacy mają na koncie siedem oczek, a ich sobotni rywale o dwa mniej.

Warta Poznań - Bytovia Bytów 1:1 (1:0)
1:0 - Adrian Bartkowiak 9'
1:1 - Mateusz Michalski 50'

Składy:

Warta Poznań: Paweł Beser - Przemysław Kocot, Alain Ngamayama, Łukasz Jasiński, Dawid Jasiński, Artur Marciniak, Adrian Bartkowiak, Błażej Nowak, Michał Goliński (56' Łukasz Spławski), Michał Ciarkowski (69' Paweł Piceluk), Grzegorz Rasiak.

Bytovia Bytów: Dominik Sobański - Adrian Wróblewski, Daniel Junior da Luz Silva, Łukasz Wróbel, Wojciech Wilczyński, Maciej Stefanowicz (61' Jakub Cesarek), Mariusz Kryszak, Michał Pietroń, Wojciech Pięta, Joshua Balogun Kayode (46' Mateusz Michalski), Janusz Surdykowski (79' Robert Hirsz).

Żółta kartka: Łukasz Spławski (Warta).

Sędzia: Tomasz Marciniak (Płock).

Widzów: 1800.

Komentarze (1)
avatar
Roman Mędrek
11.08.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Mimo sympatii dla Warty należy dodać że w ostatnich minutach Bytovia mogła strzelić bramkę na 2:1 była sytuacja chyba 2 na 1 i tylko brak zimnej krwi spowodował że nie padła bramka - Po tej int Czytaj całość