Marcin Sasal (trener Dolcanu Ząbki): Wspaniała atmosfera na trybunach i dużo kibiców. Mecz imponujący przynajmniej dla moich piłkarzy. Podeszliśmy do niego dość odważnie. Śmiało powiem, że prowadziliśmy grę. Staraliśmy się nie bronić za wszelką cenę, grać wysoko i stwarzać sytuacje podbramkowe. Zostaliśmy skarceni z rzutu wolnego. Wydaje mi się, że to był błąd bramkarza. Kluczowym momentem była sytuacja z samego początku meczu, kiedy Maciej Tataj był praktycznie sam na sam z bramkarzem gospodarzy i został sfaulowany. W przerwie powiedzieliśmy sobie, co mamy robić i jak grać. Nie broniliśmy wyniku, bo czy przegramy 1:0 czy 2:0 to nie ma znaczenia.
Henryk Górnik (trener GKS-u Katowice): Dziękuje trenerowi Sasalowi za wszystkie słowa chwalące klub, ale to wy pokazaliście nam dzisiaj, przez pierwsze piętnaście minut, jak się w piłkę gra. Moi chłopcy byli tak przestraszeni, że tego się nie da opisać. Nie widziałem nigdy tak wystraszonego zespołu. Ciśnienie, które narosło w szatni było nieprawdopodobne. Szczęście się dzisiaj do nas uśmiechnęło. To był mecz na przełamanie. Zagraliśmy dzisiaj ambitnie, z dużą wolą walki. Chciałbym przeprosić wszystkich za to, co się do tej pory działo. Piłkarze też dzisiaj grali, żeby wszystkich przeprosić. W jakim stylu to zrobili? Powiedziałbym, że lepszy wynik niż gra.
Wojciech Trochim (Dolcan Ząbki): Na początku mieliśmy sytuację i mogliśmy strzelić bramkę. Jak zwykle jednak nie strzeliliśmy. To jest nasz mankament. Nie strzelamy, a później tracimy i plujemy sobie w twarz. W ciągu pierwszych piętnastu minut mamy trzy sytuacje i nie strzelamy. W tej lidze więcej sytuacji niż trzy na pewno mieć nie będziemy. Straciliśmy pierwszą bramkę i szybko chcieliśmy to odrobić. Zespół GKS-u zagrał dobrą drugą połowę. Na wyniku meczu zaważyły dobrze wykonane stałe fragmenty gry.
Krzysztof Markowski (GKS Katowice): W końcu się przełamaliśmy. Kibice nam w tym pomogli. W jedności siła. Gramy wszyscy pod wspólnym szyldem GKS-u Katowice i to jest najważniejsze. W pierwszych minutach byliśmy bardzo spięci. Było wtedy za dużo nerwowości, za dużo chaosu. Związane to było z sytuacją, w jakiej się znaleźliśmy. Później wszyscy mogli zobaczyć jak ten zespół gra na luzie, gdy prowadzimy jeden czy dwa do zera. Kluczem do sukcesu była pierwsza strzelona bramka, która pozwoliła nam uspokoić grę. Musimy szybko wyjść z tego marazmu.
Grzegorz Domżalski (GKS Katowice): Cała drużyna zasługuje na pochwały za ten mecz. Za walkę, za ambicję i zaangażowanie się do końca. Grałem na tyle na ile mogłem. Pod koniec łapały mnie już skurcze, ale dotrwałem do końca. W pierwszych minutach meczu w naszej grze panował chaos. Wynikało to z nerwów. Jesteśmy zespołem doświadczonym, ale nerwy i tak się wdarły w nasze poczynania. Dobrze, że strzeliliśmy bramkę. W drugiej połowie uspokoiliśmy grę i przejęliśmy inicjatywę i w konsekwencji zdobyliśmy trzy punkty. Tak ważne dla nas. Kibicom bardzo dziękuje za ich postawę dzisiaj.
Szymon Kapias (GKS Katowice): Przyznaję się bez bicia, że do strzelonej bramki byliśmy bardzo nerwowi. Ja również. Wiem, że do niektórych rzeczy podchodziłem za nerwowo i popełniłem kilka błędów. Przede wszystkim nie chcieliśmy stracić bramki. Wiemy, jakie nastroje panują w klubie, jak wszyscy odbierają nasze wyniki i jak my sami je odbieramy. Później udało się strzelić gola i było już zupełnie inaczej. Kibice dzisiaj dopingowali nas nawet, gdy nam nie wychodziło. To cieszy.