- Jak sobie przypominam, to niedawno zarzucano mi, że nie strzelam bramek (śmiech). Teraz się udało, co mnie bardzo cieszy, że pomagam drużynie w odniesieniu drugiego zwycięstwa w rundzie wiosennej. Zawsze chce się strzelać więcej. Jednak nie robię z tego wielkiego "halo", że udaje mi się trafić do bramki. W końcu jestem napastnikiem i takie jest moje zadanie na boisku - rozpoczął swoją wypowiedź Mariusz Stępiński, napastnik Widzewa Łódź.
Dla zawodnika reprezentacji olimpijskiej było to drugie spotkanie w tej rundzie, które rozpoczął na ławce rezerwowych. Czy był on zaskoczony decyzją trenera Radosława Mroczkowskiego? - To nie była niespodzianka. Trener widział, że z Wisłą wyglądałem słabiej fizycznie i dlatego podjął taką decyzję. Jestem jeszcze młodym chłopakiem i nad wieloma rzeczami muszę popracować. Taki odpoczynek jest potrzebny. Po prostu taka była taktyka i na pewno nie będę miał o to żadnego żalu. Cieszę się, że wpuścił mnie na boisko w drugiej połowie, bo każde minuty w Ekstraklasie są dla mnie kolejnym, pożytecznym doświadczeniem - przyznał młody napastnik.
Jak pokazał sobotni mecz, urodzony w Sieradzu zawodnik dobrze spisuje się w roli jokera. Większość goli, które zdobył w tym sezonie, padło po jego wejściach z ławki rezerwowych. - Trzeba się nad tym zastanowić, ale szczerze mówiąc lepiej czuję się, gdy gram od początku. Gdy się wchodzi, mówi się czasem, że się wchodzi na zmęczonego przeciwnika. Ale też są tego minusy. Na początku cie zatyka i musisz trochę się postarać, by dobrze wejść w mecz i jak najlepiej funkcjonować - mówił widzewiak.
Dla czerwono-biało-czerwonych zwycięstwo w sobotnim spotkaniu było dopiero drugim, jakie udało im się odnieść w tej rundzie. Były to zasłużone trzy punkty dla łodzian, którzy rozegrali najlepsze spotkanie w tym sezonie. - Gra się na tyle na ile pozwala przeciwnik. To my byliśmy bardziej zdeterminowani, chcieliśmy mieć spokojną sytuację w tabeli i uzyskać cenne trzy punkty. Nie mogliśmy sobie pozwolić na żadną stratę, bo sytuacja w tabeli jest, jaka jest. Kibice dopisali, więc musieliśmy to zrobić dla nich, dla nas i dla samego klubu - stwierdził Stępiński.
W nadchodzącej kolejce widzewiacy zmierzą się na wyjeździe z Lechem Poznań i powalczą o pierwsze wyjazdowe zwycięstwo od ponad sześciu miesięcy. - Nie boimy się teoretycznie silniejszych rywali. W tej lidze można wygrać dosłownie z każdym. Wyjdziemy bez kompleksów na te mecze, nie będziemy walczyć o remis, tylko o trzy punkty. Chcemy zdobywać bramki i cieszyć się grą, bo to w tym wszystkim jest najważniejsze - przyznał.
Dwa dni po meczu w Wielkopolsce utalentowany napastnik skończy 18 lat i będzie mógł podpisać umowę z dowolnym zespołem. Czy jeden z najskuteczniejszych graczy łodzian podjął już decyzję odnośnie swojej przyszłości? - Jeszcze nie podjąłem decyzji, do osiemnastki trochę mi brakuje. Nie mogę nawet formalnie podpisać tego kontraktu, ani nic powiedzieć. Skupiam się na tym co jest teraz - rozpoczął swoją wypowiedź. - Zapewniam, że jakiś pomysł urodzi się po meczu z Lechem... - zakończył.