Od początku sezonu zespół Francisa Gillota rozegrał już 46 meczów. W samej Lidze Europejskiej gracze Girondins Bordeaux wybiegli na murawę aż 12-krotnie. Obecnie ekipa ze Stade Chaban-Delmas walczy jeszcze w Ligue 1 i Pucharze Francji, gdzie dotarła już do ćwierćfinału.
W lutym Żyrondyści w ciągu zaledwie 25 dni rozegrali aż siedem pojedynków, w których nie zawsze byli w stanie prezentować się na miarę oczekiwań. - Konieczność tak częstego grania, jak w ostatnich dwóch czy trzech miesiącach, sprawiła, że byliśmy wykończeni psychicznie i fizycznie. Występy w europejskich pucharach są ważne i wiemy, że tylko dzięki nim możemy stać się topowym zespołem, ale nie sposób skutecznie rywalizować zarówno w Ligue 1, jak i w Lidze Europejskiej przy naszej wąskiej kadrze. Dawaliśmy z siebie wszystko na arenie międzynarodowej, ale niestety kosztowało nas to stratę punktów na krajowym podwórku - analizuje Ludovic Obraniak, który w tym sezonie zdobył już dla Bordeaux 8 goli.
Girondins pożegnało się z LE w 1/8 finale po dwóch porażkach z Benfiką Lizbona (0:1 i 2:3). - Rozmawialiśmy o tym w szatni po niedawnym spotkaniu z Lorient i doszliśmy do przekonania, że odpadnięcie z Ligi Europejskiej ma wiele korzyści. Potrzebowaliśmy więcej przerwy między spotkaniami. Gdy graliśmy co trzy dni, brakowało nam świeżości - tłumaczy kadrowicz Waldemara Fornalika.
W piątkowy wieczór Girondins Bordeaux zmierzy się w klasyku Ligue 1 z Olympique Marsylia. Dla Obraniaka i spółki pojedynek 31. kolejki z wiceliderem ma duże znaczenie. Podopieczni Gillota zajmują dopiero 9. lokatę i do strefy pucharowej tracą aż 7 "oczek". - Jeśli chcemy zrealizować założone cele, w spotkaniach z Marsylią oraz Montpellier, musimy wywalczyć minimum 4 punkty - zapowiada "Ludo".
Oglądaj rozgrywki francuskiej Ligue 1 na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)