Reprezentacja Polski już po pierwszych siedmiu minutach przegrywała 0:2 z Ukrainą. Po takim początku spotkania na Stadionie Narodowym w Warszawie mało kto wierzył, że Polakom uda się wywalczyć korzystny rezultat. - Ktoś powie, byliście mało agresywni. Może z przebiegu meczu mogliśmy być mało agresywni, ale jak straciliśmy pierwszą bramkę, to przecież była trzecia minuta meczu. Ciężko ocenić. To jest tak naprawdę parę pojedynków, gdzie ta piłka jeszcze nie jest jakoś rozgrywana z pomysłem tylko właśnie na początku jest walka o ten plac - mówił Daniel Łukasik nawiązując do pierwszych minut potyczki.
- Na pewno szkoda, że tak szybko straciliśmy tę pierwszą bramkę. Ona wprowadziła trochę nerwowości w nasze szeregi. Później straciliśmy tego drugiego gola i było ciężko. Daliśmy sobie strzelić bramkę i moim zdaniem mieliśmy sytuacje do wyrównania. Dosyć dobrze to wyglądało do momentu utraty trzeciego gola. On kompletnie nam podciął skrzydła. Jakbyśmy zdobyli bramkę na 2:2, to pewnie my byśmy grali z większym spokojem, a Ukraińcy by się denerwowali - dodał piłkarz Legii Warszawa.
Po czterech meczach biało-czerwoni mają na swoim koncie zaledwie pięć punktów. Nasze szanse na awans do mistrzostw świata w Brazylii są więc już mocno ograniczone. - Na pewno troszeczkę ta porażka komplikuje sytuacje, ale tak jak powiedziałem, wszystko jest w grze. Musimy zacząć wygrywać. Dopóki piłka w grze, to jeszcze nic nie wiadomo - powiedział Łukasik. - Jest jeszcze sporo meczów, rewanż z Ukraińcami. Zobaczymy jak to będzie. Wszystko jest możliwe - podsumował.