W środowym pojedynku z Bayernem Monachium Robert Lewandowski należał do najsłabszych zawodników na murawie. Niemieckie media przyznały mu fatalne noty, argumentując, że napastnik Borussii Dortmund był bezbarwny i zupełnie niewidoczny. W sobotę przeciwko Hannoverowi Polak wypadł za to znakomicie i w zgodnej ocenie dziennikarzy zasłużył na miano piłkarza meczu.
- Dlaczego Robert zawiódł na Allianz Arena? W środę wyraźnie brakowało mu meczowego rytmu. W wyniku zawieszenia za czerwoną kartkę odbył dwutygodniowe treningi, nie mając przez dłuższy okres w perspektywie żadnego konkretnego celu. W Monachium grał w piłkę pierwszy raz po tym, jak został odsunięty od występów w szczytowej fazie sezonu. Wcześniej nie doświadczył takiej sytuacji - wyjaśnił Juergen Klopp.
W potyczce z Hannoverem 96 "Lewy" wystąpił za plecami Juliana Schiebera. 24-latek pełnił już rolę playmakera, gdy w BVB grał Lucas Barrios, ale od wielu miesięcy było dla niego zarezerwowane miejsce na "szpicy". - Kiedy w piątek dowiedzieliśmy, że Robert będzie mógł wziąć udział w meczu, odbyliśmy rozmowę, w której ustaliliśmy, iż zastąpi Mario Goetzego i zagra jako rozgrywający. To nie jest ulubiona pozycja Lewego, ale spisał się na niej świetnie i zrealizował wszystkie założenia, ciężko pracując na boisku i pomagając także w defensywie - pochwalił snajpera "Kloppo".
We wtorkowym spotkaniu z Szachtarem Donieck Lewandowski prawdopodobnie wróci do roli napastnika, a za jego plecami wystąpi tercet Jakub Błaszczykowski - Mario Goetze - Marco Reus.