Górnik Zabrze na półmetku sezonu T-Mobile Ekstraklasy plasuje się na czwartej pozycji w ligowej tabeli, ze stratą zaledwie jednego punktu do zajmującego fotel wicelidera Lecha Poznań. Śląski klub zimowe okienko transferowe rozpoczął od poważnego osłabienia, sprzedając do Bayeru Leverkusen najskuteczniejszego strzelca, Arkadiusza Milika za bagatela 2,75 mln euro.
Nie oznacza to jednak, że zabrzanie będą mogli pozwolić sobie zimą na transferowe szaleństwo. - Wielkich transferów i głośnych nazwisk w Górniku nie należy się
spodziewać. Zastanowimy się nad piłkarzami z kartą zawodniczą na ręku, bez
wygórowanych żądań finansowych. Ważne jest też to, by gwarantowali oni stały
rozwój, więc raczej nikt ze znanych ligowców raczej tej zimy do nas nie
dołączy - przyznaje w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Adam Nawałka, ucinając spekulacje dotyczące m.in. rzekomego transferu Łukasza Garguły z Wisły Kraków.
Szansy od doświadczonego szkoleniowca mogą spodziewać się piłkarze, którzy jesienią znajdowali się w kadrze drużyny z Roosevelta, ale grali mniej. - Budując kadrę na rundę jesienną będę opierał się na zawodnikach, którzy w ostatnich miesiącach ciężko pracowali na swoją szansę i tej szansy się doczekają - dodaje opiekun śląskiej drużyny.
Górnik poważnie zainteresowany jest pozyskaniem wicelidera klasyfikacji strzelców słowackiej Corgon Liga Davida Skutki z MFK Kosyce. Jeżeli jednak Słowak do Zabrza nie trafi nikt nie będzie rozrywał szat. - Nie będę na siłę szukał następcy Arka Milika. Jestem w trakcie przygotowywania nowej strategii gry, która jeszcze bardziej ma opierać się na grze zespołowej - wyjaśnia Nawałka.
Spodziewać można się nowej jakości w wykonaniu Trójkolorowych. - Taktyka na wiosnę będzie inna. Wcześniej graliśmy "na Arka", teraz odpowiedzialność za grę ofensywną będzie rozkładać się na cały zespół i poszczególne formacje. Okres przygotowawczy będzie długi i trudny, ale jestem przekonany, że przystąpimy do rundy rewanżowej dobrze przygotowani - uspokaja 55-latek.
Charyzmatyczny szkoleniowiec nie zamierza robić tragedii ze straty jednego z najlepszych piłkarzy. - W głównej mierze zależy mi na tym, żeby poprawie uległa sytuacja ekonomiczna klubu, bo to jest fundament jego funkcjonowania. Wiadomo, że do tego, by wszystko wróciło do normy jeszcze droga daleka, ale te środki powinny pomóc nam w utrzymaniu stabilizacji w najbliższych miesiącach - wskazuje pochodzący z Krakowa trener.
Nawałka liczy też, że zacznie funkcjonować w klubie ustalony wcześniej motywacyjny system premiowania. - Ważne jest dla mnie, by zawodnicy otrzymali zaległe pensje, a premie były wypłacane na czas. Przez dwa ostatnie lata tak nie było. Teraz kiedy straciliśmy jeden z filarów drużyny oczekuję, że pieniądze za wygrany mecz będą wpłacane na konta piłkarzy zgodnie z ustalonym regulaminem nagród - podkreśla najdłużej pracujący obecnie szkoleniowiec T-Mobile Ekstraklasy.
Trener Górnika wierzy, że poprawa sytuacji ekonomicznej wpłynie na postawę jego podopiecznych na ligowych boiskach. - Po to przygotowaliśmy motywacyjny system płac, za sprawą którego zawodnicy nagradzani są za dobrą grę i osiągane wyniki, by przynosiło to pozytywne efekty w zaangażowaniu podczas meczów i ciężkiej pracy na treningach - puentuje opiekun drużyny 14-krotnych mistrzów Polski.