Piłkarze Śląska Wrocław nie wygrali trzech ostatnich meczów. W minionej kolejce mistrzowie Polski zremisowali 3:3 z Jagiellonią Białystok, chociaż jeszcze w 70. minucie prowadzili 3:0. Jeszcze wcześniej drużyna WKS-u przegrała w Krakowie z Wisłą po golu strzelonym przez Białą Gwiazdę w doliczonym czasie gry. Teraz przed zielono-biało-czerwonymi nie lada wyzwanie, bo potyczki z Lechem Poznań i Legią Warszawa. - Wiemy o tym, że naszym obowiązkiem w ostatnich dwóch meczach jest dać z siebie maksimum. Pomimo tego, że czekają na nas dwie drużyny z czołówki tabeli, zrobimy wszystko, żeby wygrać, bo zasługują na to fantastyczni kibice naszego klubu - powiedział Stanislav Levy.
Szkoleniowiec mistrzów Polski już po ostatnim spotkaniu z Jagiellonią zapowiedział zmiany w swoim zespole. Teraz podtrzymał swoje słowa. - Oczywiście dojdzie do zmian i nie tylko dlatego, że pod koniec meczu straciliśmy punkty, ale nie wszyscy mogą zagrać - wyjaśnił. W starciu z Kolejorzem nie będą mogli wziąć udziału zawieszeni za kartki Amir Spahić i Rok Elsner, kontuzjowany Sylwester Patejuk oraz zawieszony w prawach zawodnika Patrik Mraz.
Levy ma nadzieję, że jego piłkarzom w końcu uda się wyjść z dołka, w jaki niewątpliwie wpadli. Chodzi przede wszystkim o zdobycz punktową w ostatnich spotkaniach w tym roku. We Wrocławiu spore piętno odcisnęły dwie minione potyczki, w których Śląsk stracił punkty. - Nie mówię o tym, jak zawodnicy zagrali, ale o wynikach tych spotkań i sposobie w jaki straciliśmy punkty. To pokazało, jak piłka może być okrutna i bolesna. Naszym obowiązkiem jest wyjść z tego stanu w jakim się znaleźliśmy, a po rundzie jesiennej wszystko obiektywnie ocenić. Na podstawie tego będziemy się przygotowywali do wiosny - podkreślił Czech.
Trener mistrza Polski nie chciał jednak wracać do tego, co się działo w trakcie i po meczu z drużyną z Białegostoku. - To, co robiłem, niech zostanie w szatni - wyjaśnił. Trener Śląska oczywiście komplementował też najbliższego rywala. - Będzie to trudne spotkanie, bo Lech ma w swoim składzie dobrych i szybkich zawodników w ofensywie - podsumował Stanislav Levy.