Górnik zawiódł (relacja)

Kibice łęczyńskiej drużyny spodziewali się łatwej wygranej swoich ulubieńców, a przyszło im oglądać kanonadę błędów i gospodarzy zepchniętych do defensywy. Fani odetchnęli więc z ulgą, gdy sędzia zagwizdał po raz ostatni, gdyż sobotni mecz zakończył się bezbramkowym remisem.

Kmita rozpoczął spotkanie bez respektu dla rywala. Raz po raz gościł w okolicach pola karnego Górnika, jednak jeśli zawodziła defensywa, to bez zarzutu spisywał się Jakub Wierzchowski.

Na odpowiedź zielono-czarnych trzeba było czekać do 8. minuty. Zza pola karnego Radosław Bartoszewicz świetnie przymierzył w okienko, ale ofiarna interwencja Mariusza Różalskiego zapobiegła utracie gola.

Goście nie rezygnowali z ataków i w 18. minucie mogli przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Fatalny błąd popełnił Veljko Nikitović, który w polu karnym Górnika podał piłkę Piotrowi Bagnickiemu, ten niezwłocznie skorzystał z prezentu, ale Wierzchowski znów uratował łęcznian.

5 minut później niewiele do szczęścia zabrakło gospodarzom. Po dośrodkowaniu Krzysztofa Kazimierczaka z rzutu rożnego, główkował Grzegorz Szymanek i trafił w Dariusza Gawęckiego, stojącego na linii bramkowej.

Piłkarze jednej, jak i drugiej drużyny popełniali wiele indywidualnych błędów, przez co kibice nie oglądali emocjonującego pojedynku. Mnożące się nieporozumienia i niecelne podania spowodowały, że kibice nie przebierali w słowach, wyrażając się o zawodnikach i trenerze Górnika.

Tuż przed zejściem do szatni czarę goryczy dla gospodarzy mógł przelać Paweł Szwajdych, ale strzelił głową tylko w poprzeczkę. - Szkoda tych niewykorzystanych sytuacji - żałuje pomocnik Kmity.

Po zmianie stron zielono-czarni odważniej zaatakowali, lecz wciąż brakowało im precyzji. Dwoił się i troił Prejuce Nakoulma, ale jego poświęcenie nie przyniosło efektu bramkowego. Na dodatek opuścił on boisko na noszach w 78. minucie, po brutalnym faulu Rafała Jędrszczyka.

120 sekund przed końcem regulaminowego czasu gry Radosław Bartoszewicz bez pardonu potraktował Pawła Wasilewskiego. Sędzia nie wahał się ani chwili - pomocnik Górnika zobaczył drugą żółtą i po chwili czerwoną kartkę. - Poniosły go emocje, ale ja chciałbym go troszkę rozgrzeszyć. Na pewno w II połowie on, jak i zespół prezentował się lepiej. Dostał drugą żółtą, a nie od razu czerwoną, więc może zagrać w kolejnym meczu - przekonuje Krzysztof Chrobak.

- W końcówce już nie patrzy się czy gra się w przewadze czy nie, tylko się atakuje - zauważa Gawęcki. Obie jedenastki do końca starały się zmienić wynik. Już w doliczonym czasie zaskakująco uderzył Wojciech Fabianowski, piłka jeszcze kozłowała przed Wierzchowskim, ale doświadczony golkiper poradził sobie.

Górnik Łęczna - Kmita Zabierzów 0:0

Składy:

Górnik Łęczna: Wierzchowski - Musuła, Nikitović, Karwan, Tomczyk - Kazimierczak (65' Truszkowski), Bartoszewicz, Niżnik, Nazaruk - Nakoulma (83' Stachyra), Szymanek (46' Surdykowski).

Kmita Zabierzów: Różalski - Gawęcki, Jędrszczyk, Paknys, Makuch - Szwajdych, Zawadzki (86' Kościukiewicz), Romuzga, Bębenek (81' Fabianowski) - Cebula, Bagnicki (77' Wasilewski).

Żółte kartki: Bartoszewicz, Nakoulma, Niżnik (Górnik) oraz Fabianowski, Jędrszczyk, Zawadzki (Kmita).

Czerwona kartka: Bartoszewicz /88'/ za drugą żółtą (Górnik).

Sędzia: Jarosław Chmiel (Warszawa).

Widzów: 1500 (gości: 0).

Najlepszy piłkarz Górnika: Jakub Wierzchowski.

Najlepszy piłkarz Kmity: Paweł Szwajdych.

Piłkarz meczu: Jakub Wierzchowski.

Źródło artykułu: