Izraelczyk z Podbeskidzia: Techniką przewyższa kolegów, dlaczego nie gra?

Jedyne zwycięstwo w tym sezonie ekstraklasy zapewnił bielszczanom Liran Cohen. Izraelczyk mimo znakomitej techniki i świetnie wykonywanych stałych fragmentów, nie dostaje szans na grę. Dlaczego?

Jak się okazało, wygrane spotkanie ligowe w Lubinie z Zagłębiem 2:1 nie sprawiło, że Podbeskidzie Bielsko-Biała odtąd gra lepszy i skuteczniejszy futbol. W 11. kolejce T-Mobile Ekstraklasy bielszczanie znów polegli, tym razem w starciu z Polonią Warszawa. Aktualnie mają na koncie zaledwie pięć punktów i znajdują się w strefie spadkowej. Bilans popularnych Górali przedstawia się bardzo źle. Drużyna jeszcze nie wygrała w tym sezonie przed własną publicznością, a w jedenastu spotkaniach poniosła aż osiem porażek. Jedna jaskółka - wygrany mecz z Zagłębiem - wiosny nie czyni - jak mówi powiedzenie. Górale wciąż grają bardzo słabo, tracą dużo goli i momentami wyglądają na boisku jak grupa ludzi, która spotkała się ze sobą po raz pierwszy.

W składzie ekipy trenera Marcina Sasala próżno szukać piłkarzy, którzy tej jesieni prezentowaliby w miarę równą formę przez wszystkie jedenaście spotkań ligowych. Niedawno zatrudnieni Dariusz Pietrasiak i Ireneusz Jeleń jak dotychczas nie wnieśli za wiele do gry bielskiego zespołu. Nawet najbardziej chwalonemu bramkarzowi Richardowi Zajacowi przydarzają się poważne błędy. Trudno szukać jakiś pozytywów dla Podbeskidzia przed następnymi meczami.

To, co najbardziej rzuca się w oczy oglądając występy Podbeskidzia nie tylko w tym sezonie, to brak klasowego rozgrywającego. Z tą bolączką bielski klub boryka się już od dawna. Sięgając pamięcią wstecz można wrócić aż do czasów, gdy rozdawał piłki w Podbeskidziu Adam Kompała. Później przez wiele sezonów Górale jakoś radzili sobie bez rozgrywającego, nadrabiając braki walecznością i umiejętnością wykorzystywania do maksimum bocznych pomocników. W poprzednim sezonie to właśnie grający na skrzydle Sylwester Patejuk napędzał ataki bielszczan.

Obecny sezon gracze Podbeskidzia rozpoczęli już bez pomocy Patejuka, który przeniósł się do Śląska Wrocław. Poprzedni trener Górali Robert Kasperczyk nie znalazł odpowiedniego piłkarza, który wypełniłby lukę po "Sylwie". Kandydatem do roli typowego rozgrywającego był i wciąż pozostaje za to Izraelczyk Liran Cohen. To właśnie ten pomocnik strzelił zwycięskiego gola w starciu z Zagłębiem w 94 minucie spotkania. Jego kapitalny strzał z rzutu wolnego pozwolił Podbeskidziu przerwać passę 17 meczów bez wygranej.

Tydzień później Cohen jednak nie wyszedł w pierwszej jedenastce, a na placu gry pojawił się - jak to zwykle bywało w tym sezonie - na ostatnich kilka minut. W tym czasie nie był w stanie odmienić losów przegranego meczu z Polonią Warszawa. - Przez tyle czasu, ile dają mi trenerzy, ja daję z siebie sto procent na boisku. To wszystko - przyznał Izraelczyk. Cohen to piłkarz, który umiejętnościami technicznymi, przeglądem pola i znakomicie wykonywanymi stałymi fragmentami gry znacznie przewyższa kolegów z drużyny. Dlaczego zatem gra tak mało?

Odpowiedź jest jedna: piłkarz nie wytrzymuje kondycyjnie pełnych 90. minut spotkania. Bywało, iż Cohen rozpoczynał mecze w pierwszej jedenastce, ale zwykle po godzinie już tylko truchtał po boisku, nie włączając się zanadto w poczynania ofensywne swojej drużyny. Jeżeli popracuje nad przygotowaniem fizycznym to może na trwałe załatać dziurę w środku pomocy Podbeskidzia. Czy jeszcze drużyny grającej w ekstraklasie?

- Znaleźliśmy się w bardzo trudnej sytuacji. Mamy tylko pięć punktów. Wierzę jednak, że w kolejnym meczu zgarniemy pełną pulę. Oczywiście, że wszyscy zawodnicy wierzą, że możemy utrzymać się w ekstraklasie, no i zakończyć ten fatalny okres - powiedział Cohen.

Liran Cohen (z lewej) mógłby zostać liderem drużyny Podbeskidzia
Liran Cohen (z lewej) mógłby zostać liderem drużyny Podbeskidzia
Źródło artykułu: