- W jakim składzie zagra nasz przeciwnik dowiemy się dopiero przed meczem. Zdajemy sobie sprawę z tego, ile temu zespołowi daje Traore, wiemy, że nie pojechał na zgrupowanie kadry, ale może być gotowy do gry w piątek i tak też do tego podchodzimy. Lechia słabiej gra na własnym stadionie, lecz nie jest jedynym takim zespołem w lidze. Trudno nam to oceniać - rozpoczął swoją wypowiedź Radosław Mroczkowski, szkoleniowiec Widzewa Łódź.
Przeciwko Lechii Gdańsk nie wystąpi Mariusz Rybicki, który był kluczowym graczem łodzian w ostatnich spotkaniach czerwono-biało-czerwonych. - Mariusz jest już w Łodzi, podobno zagrał w środę dobre spotkanie, ale na mecz z Lechią go nie zabieramy. Jest poobijany, nie chcemy ryzykować jego zdrowia. Potrzebujemy Mariusza w dalszych spotkaniach. Normalnie w kadrze znalazł się natomiast Sebastian Duda. Pozostali gracze są gotowi do gry - mówił Mroczkowski.
Kto zastąpi "Rybę" w ataku łodzian? - Mamy pole manewru jeśli chodzi o pozycji napastnika. Wrócił Aleksandr Lebedev. Nie powiemy oczywiście, kto zagra w ataku, zobaczymy też, jak podczas meczu to wszystko będzie wyglądało. Ostatnio szansę otrzymał Sebastian Radzio, chcieliśmy zobaczyć, jak ten gracz zaprezentuje się od pierwszej minuty. Treningi a spotkania o stawkę wyglądają trochę inaczej - powiedział.
Kolejnym zawodnikiem Widzewa, który nie wystąpi w Gdańsku jest Marcin Kaczmarek, który pauzuje za nadmiar żółtych kartek. - Dostał ostatnio głupią żółtą kartkę. Rozmawiamy o takich sytuacjach, rozliczamy się z nich. Teraz musimy poradzić sobie bez tego gracza. Kto za niego wystąpi? Karty odkryjemy dopiero przed samym meczem - przyznał.
Dobra informacją dla sympatyków Widzew jest powrót do składu Radosława Bartoszewicza, który w ostatnim spotkaniu nie mógł wystąpić za nadmiar "żółtek". - Radek jest graczem podstawowego składu, to bardzo przydany piłkarz. Jego kartki były wynikiem walki. Cieszę się, że Radek wraca. Jeśli chodzi o Sebastiana Dudka, to w ostatnim czasie sporo się o nim pisało. Rozmawialiśmy z zawodnikiem, widzimy, jakie popełnia błędy. Ten zawodnik może nam jednak jeszcze dużo dać. Nie ma oczywiście ludzi niezastąpionych - powiedział.
Gracze z al. Piłsudskiego odnosili triumf w ligowych spotkaniach, kiedy udało im się jako pierwszym zdobyć bramkę. Kiedy zaś tracili jako pierwsi gola, to zazwyczaj przegrywali, a w najlepszym przypadku remisowali. - Postaramy się w piątek zdobyć bramkę i jej nie stracić. Czasami są jednak inne scenariusze. Pracujemy nad jak najlepszą grą w defensywie. Jesteśmy jednak zespołem, który zawsze gra do końca. W ostatnim meczu z Lechem byliśmy momentami bezradni w ofensywie, ale zdajemy sobie sprawę, z czego to wynikało. Cały czas doskonalimy naszą grę - zakończył.