Ostatnio "Rocky" błysnął w wyjazdowym starciu z Wartą Poznań. GKS Tychy wygrał 1:0, a filigranowy pomocnik był motorem napędowym jego akcji. - Obawialiśmy się przeciwnika i bardzo go szanowaliśmy. Wcześniej przecież nie doznał ani jednej domowej porażki i w "ogródku" był niesamowicie groźny. Nie mieliśmy jednak nic do stracenia, przyjechaliśmy do stolicy Wielkopolski grać z kontry. Już w pierwszej połowie było kilka dobrych sytuacji, ale nie udało nam się objąć prowadzenia. Mimo to byliśmy cierpliwi i po przerwie zadaliśmy decydujący cios. Trzy punkty cieszą, zwłaszcza że zakończyliśmy dobrą serię zielonych - powiedział portalowi SportoweFakty.pl Piotr Rocki.
Ekipa Piotra Mandrysza ma duży komfort psychiczny. Uzbierała już 26 punktów, czego nikt się po niej nie spodziewał. - Początek sezonu był trudny. Nasz młody zespół musiał się rozkręcić. Z meczu na mecz było jednak coraz lepiej. Z każdym tygodniem młodzi piłkarze nabierają doświadczenia i pokazują swoje umiejętności - dodał.
Sam Rocki też ma powody do zadowolenia. Mimo upływu lat, jest podporą drużyny. - Przy tak zdolnej młodzieży trzeba się bardzo starać. Gdybym nie dotrzymywał jej kroku, to pewnie usiadłbym na ławce. Ta myśl mnie niesamowicie motywuje. Ważne też, by dopisywało mi zdrowie, bo serca do walki na pewno nie zabraknie - zaznaczył.
Czy beniaminka stać na coś więcej niż tylko utrzymanie? - Spokojnie, nie ma co popadać w hurraoptymizm. Pewna I-ligowego bytu może być na razie tylko Flota, która zdobyła już 40 oczek. Fajnie, że tak dobrze nam idzie, ale skupmy się jeszcze na dwóch ostatnich spotkaniach w tym roku, a potem solidnie przepracujmy zimę. Następnie można usiąść z prezesami i porozmawiać o przyszłości. Na pewno mamy motywację do pracy. Niedługo przecież powstanie w Tychach nowy stadion - zakończył Rocki.