Oświadczenie zarządu Sandecji Nowy Sącz: Araszkiewicz kłamie!

Zarząd Sandecji Nowy Sącz wydał oświadczenie, w którym sprostował kłamliwe w ich opinii oskarżenia, jakie na antenie stacji Orange Sport wygłosił Jarosław Araszkiewicz, były trener nowosądeczan.

"Zarząd Miejskiego Klubu Sportowego Sandecja Nowy Sącz, w nawiązaniu do niedzielnych wypowiedzi Pana Jarosława Araszkiewicza na antenie telewizji Orange Sport, pragnie wyjaśnić pewne kwestie. W programie "I Liga Ekstra" prowadzonym przez redaktora Łukasza Wiśniowskiego, były trener naszej drużyny kilkakrotnie wyraził się nieprecyzyjnie, a wręcz nawet posłużył się nieprawdą, co negatywnie rzutuje na wizerunek Sandecji oraz opinię kibiców o sytuacji w klubie.

Istotną sprawą dla zarządu MKS Sandecja jest odniesienie się do rzekomego zwolnienia szkoleniowca przez wiceprezesa Wiesława Leśniaka. Taka sytuacja nie miała miejsca. Na zebraniu, podczas którego omawiana była kwestia słabych wyników drużyny, członek zarządu wyraził swoją negatywną opinię na temat postawy zespołu w obecnym sezonie. Ze strony zarządu nie zapadła decyzja o zakończeniu współpracy, jednak trener sam zrezygnował z funkcji.

Kluczowym jest również wyjaśnienie roli Pana Pawła Wojtali w szeregach klubu Sandecja. Nie jest prawdą, jakoby były reprezentant Polski,a ostatnio manager piłkarski, po przyjacielsku wyłącznie doradzał szkoleniowcowi. Pan Wojtala był pełnomocnikiem ds. sportowych. Do jego obowiązków należały rozmowy z piłkarzami sprowadzanymi do Nowego Sącza, przygotowywanie kontraktów, negocjowanie warunków oraz przede wszystkim poszukiwanie wzmocnień. W tych kwestiach duet Araszkiewicz - Wojtala został poinformowany o możliwościach finansowych MKS Sandecja, po czym otrzymał wolną rękę przy budowaniu drużyny na nowy sezon. Wszystkie dokonane latem transfery były dziełem Pana Pawła Wojtali, który działał na rzecz MKS Sandecja Nowy Sącz.

W tym momencie należy zdementować również słowa Pana Jarosława Araszkiewicza, dotyczące ruchów personalnych w kadrze naszego klubu. Wojciech Trochim nie odszedł z powodów finansowych, jak argumentował to były trener Sandecji na antenie Orange Sport. Warunki nowego kontraktu tego piłkarza były już ustalone, zgodził się on pozostać w Nowym Sączu i podpisać zaproponowany przez zarząd kontrakt. Wszystko zmieniło się jednak po rozmowie z nowym szkoleniowcem, który zapowiedział Wojciechowi Trochimowi, że o występy w pierwszym składzie będzie mu bardzo trudno. Wówczas gracz wyraził chęć zmiany pracodawcy, a następnie przeniósł się do Warty Poznań.

Wybór pomiędzy zatrudnieniem Piotra Mrozińskiego lub Łukasza Pielorza w ogóle nie miał miejsca. Zarząd MKS Sandecja zaproponował trenerowi tego drugiego gracza, jednak do roli bocznego obrońcy. Pan Araszkiewicz, po namowach Pana Wojtali wolał jednak sprowadzić Wojciecha Wilczyńskiego i nim obsadzić miejsce w defensywie. Piotr Mroziński natomiast został wypożyczony z Widzewa Łódź, lecz nie na takich zasadach, jak wypowiedział się były opiekun naszego zespołu. Owszem, pensję tego piłkarza opłaca jego macierzysty klub, ale Sandecja ponosi koszty związane z zakwaterowaniem tego gracza w Nowym Sączu.

Pan Jarosław Araszkiewicz poruszył również kwestię zarobków hiszpańskiego pomocnika Rubena Sancheza Montero. Podana przez trenera kwota 1200 złotych, nie jest zgodna ze stanem faktycznym. Zawodnik ten zarabia w MKS Sandecja znacznie więcej, a pewną część jego wynagrodzenia pokrywa prywatny sponsor. Tak samo zresztą skonstruowana była umowa Pana Araszkiewicza. Część wypłaty dostawał z kasy klubu, natomiast resztę pokrywał wspierający nasz klub finansowo przedsiębiorca. Dziwi zatem fakt wygłaszania takich słów przez trenera.

Zarzut jakoby wynegocjowanie przez zarząd MKS Sandecja korzystnych warunków wypożyczenia Piotra Mrozińskiego z Widzew Łódź, a także znalezienia sponsorów dla poszczególnych zawodników jest nie do końca zrozumiały. Pan Jarosław Araszkiewicz zdawał sobie sprawę, jak wygląda sytuacja finansowa klubu, przyjął pracę w takich warunkach i podjął się stworzenia drużyny. Zarząd ma jednak za zadanie dbać o budżet, więc w wymienionych przypadkach wywiązał się z tego zadania pozytywnie, ponieważ zyskał wymierne oszczędności.

Sugerowanie przez Pana Jarosława Araszkiewicza braku wsparcia ze strony zarządu MKS Sandecja również nie jest zgodne z prawdą. Na początku pracy w Nowym Sączu, trener poprosił o dużą decyzyjność, którą otrzymał po swoich górnolotnych zapowiedziach transferowych. Ze strony szkoleniowca kilkukrotnie pojawiały się zapewniania, że jego ruchy kadrowe zagwarantują wysoką jakość gry oraz zajęcie miejsca w czołówce pierwszej ligi. Zgodnie z życzeniem Pana Jarosława Araszkiewicza, Zarząd starał się nie ingerować w pracę sztabu szkoleniowego.

Będąc w temacie finansów, trener Araszkiewicz poinformował widzów o wycofaniu się głównego sponsora wpierającego Sandecję. Przytomnie zareagował będący na bieżąco z informacjami Łukasz Wiśniowski. Słowa redaktora są zgodne ze stanem faktycznym i zadają kłam stwierdzeniu Pana Jarosława Araszkiewicza. Firma o której mowa, nadal wpiera MKS Sandecja Nowy Sącz, jednak nieco zmieniły się dotychczasowe warunki tej współpracy.

Oświadczenie to nie jest atakiem na Pana Jarosława Araszkiewicza, który jest mile widziany na trybunach stadionu w Nowym Sączu oraz traktowany jako osoba zasłużona dla klubu. Nie ma również podejrzeń o celowe działanie na szkodę MKS Sandecja, czy osób odpowiedzialnych za zarządzanie. Jednak jego nieprecyzyjne wypowiedzi na antenie Orange Sport mogły poskutkować powstaniem plotek oraz negatywnych opinii na temat MKS Sandecja. Należało, więc całą sprawę wyjaśnić, odnosząc się do tych wypowiedzi w sposób rzeczowy i zgodny z prawdą" - głosi oświadczenie zarządu nowosądeckiego klubu.

Komentarze (1)
Braska
17.10.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
To takie charakterystyczne dla polskiej pilki noznej - normalnie pranie brudow jak na rozprawie rozwodowe z orzekaniem o winie ktorejs ze stron. Araszkiewicz mnowi jak to mial zle w Sandecji, a Czytaj całość