Były bramkarz reprezentacji Polski na trenerskiej ławce w roli pierwszego szkoleniowca zastąpi Piotra Stokowca, ukaranego przez Komisję Ligi Ekstraklasy dwoma meczami dyskwalifikacji za krytykowanie orzeczeń sędziego podczas spotkania z Wisłą Kraków. Rodowitego kielczanina rozsierdziła sytuacja, w której arbiter nie podyktował rzutu karnego dla Czarnych Koszul po faulu Sergieja Parejki na Pawle Wszołku.
Sobotnie spotkania będzie dla Baki wyjątkowe, latem dużo mówiło się bowiem o tym, że to właśnie on, a nie Stokowiec, będzie w nowym sezonie pierwszym szkoleniowcem stołecznego zespołu. - To były tylko przypuszczenia - zaznacza asystent trenera Czarnych Koszul. - Pierwszym trenerem został Piotr i jestem z tego niezwykle zadowolony, bo to mój dobry kolega i przede wszystkim dobry fachowiec. Teraz muszę go zastąpić - nie kryje Bako.
Starcie z Jagiellonią będzie dla Polonistów kolejnym ważnym egzaminem który pokaże, czy dobrze przepracowali przerwę przeznaczoną na mecze reprezentacji i czy przymusowy rozbrat z ligowymi rozgrywkami nie wybił ich z rytmu. Po raz kolejny będzie się można także przekonać, jak skuteczna była podbudowa kondycyjna, jaką latem stołeczni piłkarze wypracowali pod okiem asystenta Stokowca.
- Gdzieś słyszałem, że to nie były żadne przygotowania, tylko katorżnicze zajęcia - komentuje z przekąsem Bako. - Mniejsza jednak o to, nie czuje do nikogo urazy. Jestem zadowolony z tego, że zespół jest tak dobrze przygotowany i że nie boi się grać przeciwko żadnej drużynie, pokazując naprawdę dobry i skuteczny futbol.
Bako zapewnia także, że ławka trenerska nie będzie w trakcie meczu próbować technicznych sztuczek i szukać kontaktu ze Stokowcem. - Nie będziemy wymyślać nic nowego. Drużyna doskonale wie, co ma grać, jest dobrze przygotowana i wychodząc na boisko niewiele możemy już zmienić. Zawodnicy zdają sobie sprawę z tego, co mają robić w trakcie meczu i wiedzą, jak się wygrywa - podsumowuje drugi trener Czarnych Koszul.