Michał Probierz trafił do Pogoni latem 2004 roku, w erze "rządów" Antoniego Ptaka. Pomocnik, który przed przenosinami rozegrał siedem sezonów w Górniku Zabrze, spędził w szczecińskim klubie zaledwie kilka tygodni.
- Byłem w zespole dwa miesiące, z czego dokładnie sześć tygodni przebywałem w Gutowie. To była taka objazdowa grupa, która dużo podróżowała. Mieliśmy trenera chyba ze Słowacji [Czech Pavel Malura - przyp. red.], nadtrenera Bogusia Baniaka i jeszcze do tego dwóch prezesów. Taka była wówczas atmosfera do piłki. Rozegraliśmy dwa mecze u siebie: towarzyski z Herthą i ligowy z Legią. Pozostałe były wyjazdowe - wspominał Michał Probierz.
Pomocnik zaliczył w Pogoni trzy oficjalne występy. Poza wspomnianym bojem z Legią były to pucharowa potyczka ze Spartą Świdnica i ligowa z Górnikiem Zabrze (0:4). Sześć dni po tej ostatniej Probierz wystąpił już w barwach Widzewa. Dlaczego?
Poczynania pomocnika na początku sezonu zawiodły Antoniego Ptaka, który uczynił go niejako jednym z winnych falstartu zespołu i zdecydował oddać do łódzkiego drugoligowca. Sam Probierz mówił o czasie potrzebnym na aklimatyzację, a zwolennikiem pozostawienia pomocnika w zespole był Bogusław Baniak. Nie odmieniło to jednak sytuacji krytykowanego gracza.
Pogoń od tego czasu znacznie się zmieniła. - Dziś pracują tam ludzie oddani futbolowi i klubowi. Miałem okazję spotkać się z nimi i dłużej porozmawiać przy okazji finału Pucharu Polski, w którym Jagiellonia grała z Pogonią. Chcą zbudować ciekawy zespół i nie boją się postawić na trenera Skowronka. W sztabie szkoleniowym jest także Sławomir Rafałowicz, którego bardzo miło wspominam - wskazał Probierz, który w piątek powróci na Twardowskiego jako opiekun Wisły Kraków.