Jeż strzelił pierwszego gola dla Zagłębia

Od momentu gdy Pavel Hapal został szkoleniowcem KGHM Zagłębia Lubin, to bardzo nalegał, aby zawodnikiem Miedziowych został Robert Jeż. Ten już w drugim meczu ligowym odpłacił mu się bramką.

Po przygodzie w Górniku Zabrze i Polonii Warszawa Robert Jeż w końcu trafił do KGHM Zagłębia Lubin, gdzie sprowadził go Pavel Hapal, jego były szkoleniowiec. Słowak wcześniej zdobył gola w Pucharze Polski, ale w piątek pokonał bramkarza w T-Mobile Ekstraklasie. Było to więc jego debiutanckie trafienie w rozgrywkach ligowych w barwach Miedziowych. - Mecz z Piastem Gliwice był dla nas bardzo ważny. Do rozgrywek ligowych wystartowaliśmy z minus trzema punktami na koncie, a teraz mamy zero. Co do mojej bramki, to zawsze to podkreślam - najważniejsza jest drużyna. Wygrywamy wszyscy i wszyscy przegrywamy. Nie liczy się kto strzela - mówił Słowak po meczu.

W całej potyczce Zagłębie zespół beniaminka z Gliwic pokonało 2:1. Tym samym Miedziowi zmazali plamę po porażce w pierwszym inauguracyjnym spotkaniu z Pogonią w Szczecinie. - W każdym meczu walczymy o zwycięstwo. Raz się uda, a raz nie - zaznaczył pomocnik, który przeciwko Piastowi zagrał na na nietypowej dla siebie pozycji lewego pomocnika. - Kiedy wcześniej pracowałem z trenerem Hapalem, to grywałem na tej pozycji. Już od kilku dni mówił mi, że zagram na lewej stronie. Nie robi mi to problemu - wyjaśnił piłkarz.

W kolejnym spotkaniu ligowym Miedziowi rywalizować będą z Jagiellonią Białystok. Czy i w tej potyczce słowacki rozgrywający zagra jako skrzydłowy? -  Zobaczymy jak to będzie wyglądało w Białymstoku. Jagiellonia to mocna drużyna, więc nie będzie łatwo - powiedział.

Robert Jeż był także bardzo zadowolony z atmosfer panującej na Stadionie Zagłębia w Lubinie. - Kibiców było dużo i kibicowali do ostatnich chwil. To było dla mnie pozytywne zaskoczenie - podsumował piłkarz, który na zbyt głośny doping na meczach Polonii Warszawa nie mógł liczyć.

Komentarze (0)