Po wpadce na inaugurację rozgrywek I ligi i porażce z Sandecją Nowy Sącz piłkarze Termaliki Bruk-Bet Nieciecza nie zasypiali gruszek w popiele. Wygrali dwa kolejne mecze na Śląsku - pokonując po 3:0 GKS Tychy i Polonię Bytom - i dobili do czoła stawki tabeli zaplecza T-Mobile Ekstraklasy. - Z ostatnich wyników muszę być zadowolony. Okazuje się, że Śląsk jest dla nas szczęśliwym miejscem. Zagraliśmy dwa dobre spotkania i wzbogaciliśmy swoje konto o sześć punktów. To cieszy i dobrze wróży na przyszłość - przyznaje Kazimierz Moskal, trener drużyny z Niecieczy.
Szkoleniowiec Termaliki nie ukrywa, że przed meczem pojedynku z waleczną bytomską drużyną się obawiał. - Oglądałem Polonię w jej meczu wyjazdowym z Flotą Świnoujście i byłem pod wrażeniem gry tego młodego zespołu. Ci chłopcy chcą i potrafią grać w piłkę. Braki w doświadczeniu nadrabiają zaciętością i determinacją. Nikomu w tej lidze nie będzie grać się z nimi łatwo i wiedziałem, że z nami będzie podobnie - przekonuje opiekun Słoni.
Po porażce z Sandecją sześć punktów zdobytych w dwóch meczach ze śląskimi zespołami pozwoliło Termalice złapać drugi bieg. Nowosądeczanie nie należą bowiem do ligowej czołówki, a niecieczańska drużyna w dalszym ciągu oceniana jest przez pryzmat zeszłego sezonu, w którym walczyła do końca o awans do elity. - Nikt w tej lidze już nas nie lekceważy i nie podchodzi do meczu z nami, jak do zwykłego pojedynku o punkty. Wielu bierze nas za pretendentów do awans i na mecze z nami dodatkowo się spina - przekonuje Moskal.
Trener drużyny z Małopolski mimo dwóch zwycięstw z rzędu dostrzega w grze swojego zespołu kilka niedociągnięć, które zamierza nadrobić na treningach. - Martwi mnie to, że pierwsze połowy meczów z GKS-em i Polonią nie były w naszym wykonaniu przekonywujące. Mieliśmy kilka okazji, których nie udało nam się wykorzystać. Na szczęście dwukrotnie udawało nam się budzić w końcówce i zdobywać bramki do szatni, co ułatwiało nam grę w drugiej połowie - analizuje szkoleniowiec niecieczańskiej drużyny.
W niedzielę Termalica podejmie na własnym stadionie nieprzewidywalną Miedź Legnica. Pojedynek z beniaminkiem ma dać sztabowi szkoleniowemu niecieczan odpowiedź, w którym miejscu jest obecnie zespół. - W tej lidze nie ma rywali łatwych. W meczu z każdym trzeba się mnóstwo nabiegać i na boisku solidnie napracować, by udokumentować swoją wyższość. Po dwóch zwycięstwach z rzędu jestem ciekaw jak mój zespół zareaguje. Moje nastawienie się nie zmienia i będę oczekiwał od chłopaków kolejnego zwycięstwa. Żadne rozluźnienie nie ma prawa nam się przytrafić - podkreśla były coach Wisły Kraków.
Powodem do bólu głowy dla charyzmatycznego szkoleniowca są kontuzje, które nie omijają kluczowych graczy jedenastki z Niecieczy. - Straciliśmy w ostatnich meczach kilku kluczowych zawodników i w ich miejsce musimy stawiać na dublerów. Sytuacja kadrowa jest ciężka, ale po to w drużynie jest ponad dwudziestu graczy, żeby w razie potrzeby zawodnik rezerwowy wszedł na boisko i nie dał odczuć różnicy, że jest tylko rezerwowym. Mam wyrównany zespół i wierzę, że nasza gra nie straci na jakości, choć mnożące się urazy są dla mnie powodem do niepokoju - puentuje 45-latek.