Jagiellonia wygrała, ale z problemami - relacja z meczu Jagiellonia Białystok - Podbeskidzie Bielsko-Biała

Od 18 sekundy meczu piłkarze Jagiellonii Białystok przegrywali z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Podopieczni Tomasza Hajty długo męczyli się, aż wreszcie udało im się strzelić dwa gole.

Jagiellonia zrewanżowała się Podbeskidziu za wiosenną porażkę na swoim boisku, ale początek meczu był szczęśliwy dla gości. W 20. sekundzie, czyli tuż po rozpoczęciu gry przez Jagiellonię, Podbeskidzie przeprowadziło szybką akcję prawą stroną, a Fabian Pawela z kilku metrów pokonał debiutującego w ekstraklasie w bramce białostoczan Łukasza Skowrona.

Gospodarzy wyraźnie wybił z rytmu taki obrót sprawy. W 18. min mogło jednak paść wyrównanie, ale w znakomitej sytuacji po rzucie wolnym, Tomasz Kupisz z dwóch metrów trafił w bramkarza gości Richarda Zajaca.

Podbeskidzie atakowało gospodarzy już na ich połowie i czekało na swoje okazje. W 25. min mogła paść dla nich druga bramka. Sebastian Ziajka bez problemu wbiegł z piłką w pole karne, ale jego strzał po ziemi świetnie obronił Skowron. W 36. min równie dobrą obroną popisał się też Zajac, odbijając strzał głową Macieja Gajosa.

W drugiej połowie trenerzy Jagiellonii dokonali zmian, by skład był możliwie jak najbardziej ofensywny. Przez długi czas nie przynosiło to jednak rezultatu, bo goście bronili się mądrze, a gospodarze grali zbyt wolno, albo ich podania były niecelne.

Wyrównać udało się w 72. min, gdy Dawid Plizga, który wszedł na boisko w drugiej połowie meczu, spokojnie uderzył z powietrza piłkę zagraną przez Macieja Makuszewskiego.

Jagiellonia wciąż atakowała i sześć minut później padła zwycięska bramka. Po rzucie rożnym Alexis Norambuena uderzył zza pola karnego płasko i dokładnie przy słupku, pokonując Zajaca. Od 81. min gospodarze grali w dziesiątkę, bo boisko musiał opuścić Makuszewski - po drugiej żółtej kartce zobaczył czerwoną. Goście próbowali wyrównać, ale bez skutku.

Komentarze trenerów:

Robert Kasperczyk (Podbeskidzia Bielsko-Biała): Chciałbym pogratulować przeciwnikowi, a przede wszystkim mojemu serdecznemu przyjacielowi Tomkowi Hajcie, z którym przed latami grałem w piłkę. Życzę powodzenia.

Co do samego meczu, to szczególnie w drugiej połowie mieliśmy 10-15 minut takiego "nie naszego" grania. Brakowało utrzymania się przy piłce, brakowało piłkarskiej jakości, żeby ten wynik dowieźć do końca. Wydaje mi się, że to tempo, które sobie dzisiaj narzuciliśmy było tak wysokie, że nie każdy sobie z nim poradził.

Bardzo żałuję kontuzji Fabiana Paweli, bo po jego zejściu z boiska środek pola nie funkcjonował tak, jak powinien. Nie chcę mówić, że urazu doznał po ewidentnym faulu, którego sędzia nie gwizdnął, ale Fabian bardzo narzekał, jak został potraktowany przez przeciwnika. Wstępna diagnoza jest taka, że to kolano jest skręcone.

Chciałbym jeszcze dodać, że jeżeli w następnych meczach moi zawodnicy będą wykazywać tyle zaangażowania, tyle determinacji co dzisiaj, to nawet po porażce nie będę miał do nikogo pretensji.

Tomasz Hajto (Jagiellonii Białystok): Dziękuje Robertowi za życzenia, ale wydaje mi się, że płyną one bardziej z serca niż z rozsądku, bo zagraliśmy dzisiaj bardzo słaby mecz. Mimo tego gratuluję chłopakom. W szatni powiedziałem moim zawodnikom, że gdybyśmy przegrywali do przerwy 0:3 to i ja i Dariusz Dźwigała (drugi trener - PAP) moglibyśmy wejść na boisko. Ale kiedy się przegrywa 0:1 i nic się nie klei, nic nie idzie, to trzeba się wziąć w garść i powalczyć. Chylę czoła przed moimi piłkarzami, bo jeżeli dzisiaj po tak słabym meczu zdołaliśmy wygrać, to śmiało możemy ogrywać w Białymstoku potentatów.

W drugiej połowie w nasze poczynania wkradło się trochę niepotrzebnej nerwowości, również przez odesłanie z boiska Makuszewskiego. W pierwszej sytuacji nic nie symulował (kartkę sędzia pokazał Makuszewskiemu za upadek w polu karnym - PAP), "dziubnął" tę piłkę i upadł, nawet nie protestował, a sędzia pokazał mu żółty kartonik. W drugiej z kolei też, w mojej opinii, nie było faulu.

Chciałbym odnieść się jeszcze do jednej sytuacji. W drugiej połowie na trybunach ucichł doping i dla mnie to była dziwna sytuacja. Dajmy kibicom kibicować, bo jeżeli nie będzie ich na trybunach, to nie będzie sensu grać. Stwórzmy razem piękny i kulturalny doping. Te bębny i te oprawy są w całej Europie i nie ma sensu tego zabraniać. W Polsce mamy coraz więcej pięknych stadionów i dajmy szansę naszym kibicom dopingować, bo bez tego gra się ciężko.

Jagiellonia Białystok - Podbeskidzie Bielsko-Biała 2:1 (0:1)
0:1 - Fabian Pawela 1'
1:1 - Dawid Plizga 72'
2:1 - Alexis Norambuena 79'

Składy:

Jagiellonia Białystok: Łukasz Skowron - Alexis Norambuena, Thiago Rangel Cionek, Michał Pazdan, Luka Pejović, Tomasz Kupisz, Rafał Grzyb, Łukasz Tymiński (46' Dawid Plizga), Maciej Makuszewski, Maciej Gajos (54' Nika Dżalamidze), Tomasz Frankowski (66' Paweł Tarnowski).

Podbeskidzie Bielsko-Biała: Richard Zajac - Marek Sokołowski, Michal Piter-Bucko, Damian Byrtek, Krzysztof Król, Damian Szczęsny (57' Piotr Malinowski), Dariusz Łatka (83' Liran Cohen), Matej Nather, Sebastian Ziajka, Fabian Pawela (43' Damian Chmiel), Robert Demjan.

Żółte kartki: Maciej Makuszewski, Alexis Norambuena (Jagiellonia) oraz Damian Byrtek, Marek Sokołowski, Dariusz Łatka, Matej Nather (Podbeskidzie).

Czerwona kartka: Maciej Makuszewski /82 - za drugą żółtą (Jagiellnia).

Sędzia: Adam Lyczmański (Bydgoszcz).

Komentarze (3)
avatar
Gromek
18.08.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Niezłą nerwówkę zafundowała sobie Jagiellonia już od samego początku meczu. determinacja jednak przyniosła efekty. Strzelać zaczął Plizga. Może jeszcze coś z niego będzie? 
avatar
Grek Zorba
18.08.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
pierwsza połowa dobra w wykonaniu Podbeskidzia. W drugiej Jagiellonia czekała na swoje i się doczekała. Podbeskidzie bez sensu zaczęło bronić wyniku ósemką stojąc w polu karnym. Nie wiem czy ma Czytaj całość