Spotkanie z Olimpią Grudziądz było dla Dominika Nowaka debiutem przed świnoujską publicznością. Ta już w sobotę oczekiwała na choć próbkę ofensywnego futbolu, który zapowiedział trener. Apetyty kibiców urosły po pierwszych minutach meczu, w których Flota zbudowała szereg akcji i ukoronowała przewagę golem Krzysztofa Bodzionego.
- Konsekwentnie realizowaliśmy plan, które stworzyliśmy po rozpracowaniu przeciwnika i zdając sobie sprawę z własnej siły ofensywnej. Zastosowaliśmy pressing w pewnych strefach, przez co udawało się szybko odzyskiwać piłkę i stworzyć szanse podbramkowe. Szkoda, że kontuzji nabawił się Bodziony, ponieważ tę taktykę musieliśmy przestawić - analizował szkoleniowiec.
Po zejściu z boiska strzelca bramki i nawałnicy, gospodarze stracili zapał w ataku. O ile tuż przed przerwą brak płynności w grze można było tłumaczyć warunkami, to w drugiej połowie grudziądzanie po prostu przejęli inicjatywę. Flota dowiozła do końca komplet punktów, ale zamazała wrażenie z początkowych minut.
- Po powrocie z szatni cofnęliśmy się, ponieważ Olimpia zaatakowała nas większą ilością zawodników. Flocie brakowało natomiast utrzymania przy piłce po odbiorze. Zbyt łatwo ją traciliśmy, nieraz w głupi sposób. Konsekwencją jednej z takich strat w środku pola był rzut rożny, po którym goście wywalczyli rzut karny - nie ukrywał Nowak.
- W szatni absolutnie nie nastawiliśmy się na grę obronną. Nie powiedziałem zawodnikom, że trzeba cofnąć się na szesnasty metr i bronić, bo w tym momencie czekalibyśmy na wyrok. Przekazałem, że goście zagrają ofensywnie i stworzy to możliwość gry kontratakiem. Ensar Arifović miał skupić na sobie uwagę środkowych obrońców, a skrzydłowi wbiegać w wolne strefy. Nie będę przy ocenie operował nazwiskami. Po prostu przekaże swoje uwagi zawodnikom, co jest naturalne po takim spotkaniu - dodał.
Tydzień dzielący inaugurację ligi od pucharowego starcia z Górnikiem Zabrze będzie dla sztabu szkoleniowego czasem analiz. - Na pewno zobaczymy gdzie popełniliśmy błędy i poszukamy odpowiedzi na pytanie - dlaczego po przerwie nie przejęliśmy inicjatywy. Podtrzymuje, że chcę, aby Flota grała ofensywnie i tak było w Zdzieszowicach. Przeciw Olimpii powtórzyliśmy to w pierwszej części, bo choć między 30. i 45. minutą goście przejęli inicjatywę, to później jeszcze przeszliśmy do natarcia - komentował szkoleniowiec.
Nowak po dwóch meczach w roli trenera Wyspiarzy ma na koncie komplet zwycięstw i kontynuuje zwycięską passę Ryszarda Kłuska z minionego sezonu. W sobotę zaprezentował się nie tylko na ławce rezerwowych... W 90. minucie został odesłany przez arbitra na trybuny i końcówkę świnoujskiego debiutu spędził w towarzystwie kibiców.
- Nie użyłem niecenzuralnych słów. Odrzuciłem butelkę i skomentowałem w kierunku ławki nie tyle sytuację, po której doszło do rzutu karnego, ale niepotrzebną stratę w środku pola. Naprawdę nic strasznego nie było w moim zachowaniu. Udzieliły mi się emocje, a to naturalne, że trenerzy nieraz tak reagują. Sędzia odesłał mnie z ławki, znalazłem się po raz pierwszy na trybunach w Świnoujściu. Cieszę się... Zaliczyłem podwójny debiut - uśmiechał się Nowak.