Ruch Chorzów po wygranej nad Lechią Gdańsk został wicemistrzem Polski. Niebiescy mieli nadzieję na więcej, ale chorzowianom nie udało się dogonić Śląska Wrocław. Drugie miejsce to największy sukces 14-krotnych mistrzów Polski od 1989 roku, gdy Niebiescy sięgnęli po ostatni tytuł. Niebiescy po wicemistrzostwo sięgnęli po raz szósty w historii. Wcześniej taka sytuacja miała miejsce w sezonie 1972/1973.
Podczas spotkania z Lechią podopieczni Waldemara Fornalika przez ok. godzinę mogli czuć się mistrzami Polski. Niebiescy prowadzili z gdańszczanami 2:0, a Śląsk remisował w Krakowie z Wisłą.
Po golu na 1:0 jeden z będących w euforii kibiców Niebieskich puścił plotkę, że pod Wawelem bramkę zdobyła Biała Gwiazda. Fama szybko rozeszła się po stadionie i przy Cichej zapanowała euforia. Po kilku minutach kibice zweryfikowali u swoich źródeł wynik i... do drugiej połowy kolejnych plotek nie było. Informacja o bramce dla Śląska rozeszła się po cichu. Jednak kilkanaście minut później znowu chorzowski stadion uwierzył w mistrzowski sen jednego z kibiców. W Krakowie gola Wisła jednak nie zdobyła i kibice uspokoili się.
Nadzieję w ich serca wlała jeszcze czerwona kartka dla jednego z wrocławian, ale chwilę po ostatnim gwizdku Pawła Pskita wszystko było jasne. Ruch będzie tylko i aż wicemistrzem Polski. - Teraz może jeszcze tego nie doceniamy. Ale na pewno za kilka dni do nas to dotrze - przyznał rezerwowy napastnik Niebieskich Paweł Abbott. - Jak chyba wszyscy słyszałem euforię kibiców. Ale szybko zweryfikowałem u nich wiadomości i wiedzieliśmy, że Wisła cały czas przegrywa ze Śląskiem - wyjaśnił. Z kolei grający niemal przez dziewięćdziesiąt minut Łukasz Janoszka zapewniał, że on i jego koledzy przebywający na boisku nie znali wyniku z Krakowa. - Nawet w przerwie nie chcieliśmy znać rezultatu - przyznał pomocnik chorzowian.