Prusak honorowym obywatelem Łęcznej?

Sergiusz Prusak po wyjazdowym remisie Bogdanki Łęczna z Polonią Bytom (1:1) powinien zostać nominowany do tytułu honorowego obywatela miasta z Lubelszczyzny. Gdyby nie on, górniczy klub wyjeżdżałby ze Śląska z bagażem pięciu bramek.

Bogdanka Łęczna fatalnie rozpoczęła zawody w Bytomiu. Po pierwszej połowie pretendent do walki o awans do T-Mobile Ekstraklasy powinien schodzić do szatni przegrywając 2-3 bramkami. Bezbramkowy remis utrzymywał się wyłącznie za sprawą wybornej dyspozycji Sergiusza Prusaka.

Doświadczony golkiper drużyny z Łęcznej praktycznie w pojedynkę zatrzymał Polonię, a uczynił to na oczach Jacka Bednarza, wiceprezesa ds. sportowych Białej Gwiazdy. - Wiedzieliśmy przed meczem, że Polonia nie ma nic do stracenia i rzuci się na nas. Mogliśmy przegrywać już w 16 sekundzie, bo rywale mieli znakomitą sytuację. Potem mieli jeszcze dwie kapitalne okazje, które udało mi się wyciągnąć. Do przerwy powinniśmy przegrywać 3:0 - przyznaje w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl gracz Bogdanki.

Golkiper Bogdanki w Bytomiu nieźle się napocił, ale z dobrym dla drużyny skutkiem
Golkiper Bogdanki w Bytomiu nieźle się napocił, ale z dobrym dla drużyny skutkiem

- Takie mecze tworzą charakter drużyny. Klasowy zespół takie połowy wytrzymuje, a potem robi akcje i z kontry strzela bramkę na 1:0. Niestety to my dostaliśmy bramkę i musieliśmy się odkryć. Polonia znowu przycisnęła, ale to nam udało się wyrównać i ostatecznie mamy remis. Tak naprawdę ten punkt nikogo nie zadowala - bezradnie rozkłada ręce Prusak.

Pierwsza odsłona meczu stała pod znakiem kanonady bytomskiej nieskuteczności. W pierwszych sekundach gry nieznacznie pod bramką Bogdanki pomylił się Jean Paulista, a potem Daniel Mąka i Łukasz Maliszewski przegrali pojedynki sam na sam z bramkarzem gości. - Ta ostatnia sytuacja była najtrudniejsza do wyciągnięcia. Maliszewski jechał praktycznie przez całą połowę sam na sam, mógł mnie kiwać, mógł zrobić wszystko co chciał, ale trafił mnie akurat w nogę. Dobrą sytuację miał też "Mączka", ale piłkę wyłapałem - triumfuje golkiper łęczniańskiej drużyny.

Jedyny raz w tym meczu Prusak skapitulował w 72. minucie spotkania, po strzale głową Mąki. - Kapitalną piłkę z prawego skrzydła posłał Wilczyński, musnął tylko piłkę Mąka, otarła się o słupek i wpadła do bramki. Nie było szans na wyciągnięcie tej bramki - kręci głową gracz drużyny z Lubelszczyzny.

Przed tygodniem Sergiusz Prusak zatrzymał Arkę Gdynia. Teraz był zaporą nie do przejścia dla Polonii Bytom
Przed tygodniem Sergiusz Prusak zatrzymał Arkę Gdynia. Teraz był zaporą nie do przejścia dla Polonii Bytom

Przy Olimpijskiej nie było widać miażdżącej różnicy w tabeli dzielącej oba zespoły. - Polonia gra o utrzymanie, ale nie ulegało wątpliwości, że to bardzo dobry zespół i w meczu z nami to potwierdzili. Hermes bardzo dobrze w środku pola rozdzielał te piłki, a my w pierwszej połowie graliśmy tak, jakbyśmy troszeczkę zaspali. W drugiej się przebudziliśmy i mieliśmy okazje, żeby ten mecz rozstrzygnąć na swoją korzyść - przekonuje bramkarz Bogdanki.

- Na boisku i w przerwie zrugałem swoich obrońców za postawę w pierwszej połowie. Oni mieli jednak świadomość, że to wszystko było w ferworze walki i na pewno się na mnie o to nie obrażą. Gramy o awans, a dla nas strata dwóch punktów w Bytomiu, bez względu na to jak ten mecz wyglądał, jest porażką - puentuje Prusak.

Komentarze (0)