Piast pokonał u siebie outsidera pierwszoligowych rozgrywek, Olimpię Elbląg 1:0 i zyskał kolejne trzy punkty. Gliwiczanie męczyli się z przyjezdnymi, ale po meczu mogli pokazać taniec radości. - Na pewno był to ciężki mecz. Przeciwnik nie wyglądał na zespół, który zajmuje ostatnie miejsce w tabeli. Walczyli i gryźli trawę, ale dla nas najważniejsze są trzy punkty - powiedział po spotkaniu z Olimpią Radosław Murawski, pomocnik Piasta, który tym samym zaliczył debiut w seniorskiej drużynie swojego klubu. - Było ciężko, bo pojawił się moment, gdzie mieliśmy problemy. Na szczęście daliśmy radę - dodał.
Mimo że kontuzjowani są Rudolf Urban oraz Mariusz Zganiacz, którzy są środkowymi pomocnikami, młodemu piłkarzowi nie dawano większych szans na grę w zastępstwie nieobecnych. Jednak wyjściowy skład zaskoczył chyba wszystkich i Murawski wybiegł w pierwszej "11". - Powoli nastawiałem na to, że mogę zagrać z Olimpią. Wyskoczyła niefortunna kontuzja "Rudiego", a także "Zgani" miał jakiś problem z palcem. Dlatego byłem przygotowany na grę w pierwszym składzie - stwierdził wychowanek Piasta.
Wielu obserwatorów pozytywnie ocenia występ pomocnika Piasta. Także na pomeczowej konferencji pochwalił go trener Marcin Brosz. Jak on sam ocenia swoją grę? - Na pewno nie jestem od oceniania, ale wydaje się, że może mogło nie iść technicznie, mogło nie iść taktycznie, jednak ambicją chciałem nadrabiać wszystko - skomentował piłkarz, który w niedzielę skończy 18 lat.
Gliwiczanie mieli także dużo szczęścia. Po jednej z akcji gości piłka została zablokowana na linii bramkowej Piasta przez... dwóch zawodników Olimpii. Ostatecznie całą sytuację wyjaśnił Gediminas Paulauskas. - Ta akcja była bardzo groźna, ale na szczęście piłka nie wpadła do siatki. Jednak byliśmy zdeterminowani i udało się utrzymać te trzy punkty - zakończył Radosław Murawski.
Radosław Murawski: Był moment, gdzie mieliśmy problemy, ale daliśmy radę
Wielkim zaskoczeniem było pojawienie się w wyjściowym składzie Piasta Gliwice na mecz z Olimpią Elbląg Radosława Murawskiego, niespełna 18-letniego wychowanka klubu. Jednak pomocnik wypadł pozytywnie, walczył i biegał aż miło. Mimo to, po przerwie Marcin Brosz wpuścił na boisko w jego miejsce Adriana Świątka.