Z każdą kolejką maleją szanse bydgoskiej drużyny na awans do T-Mobile Ekstraklasy. Gdzieś zapodziała się skuteczność i finezja gry z jesieni, kiedy Zawisza czarował i ogrywał swoich rywali. Jak widać gołym okiem, piłkarze są fizycznie "zajechani", a trener Janusz Kubot wyraźnie przesadził z obciążeniami treningowymi. Pomocnikom i napastnikiem wyraźnie brakuje siły, aby w decydujących momentach zachować zimną krew pod bramką rywali.
- Przydałoby nam się jedno zwycięstwo, które podniosłoby moralnie zawodników - uważa Kubot. - Cały czas jak widać mamy problem z dośrodkowaniami, aby wykończyć niektóre akcje. Sporo rozmawiamy z piłkarzami na temat ostatnich wyników. Dochodzimy do swoich sytuacji, z każdą drużyną prowadzimy grę, ale czegoś ostatecznie brakuje.
Być może pewnym rozwiązaniem byłaby zmiana szkoleniowca. Ostatnio pojawiły się głosy jakoby Zawiszę miał przejąć Dariusz Pasieka, który był obecny na meczu z Kolejarzem Stróże. Wolny jest też trener Mariusz Sasal oraz... Jurij Szatałow. - Trener Janusz Kubot właściwie stworzył od podstaw tę drużynę. Gdyby nie wyniki z pierwszej rundy, to w ogóle teraz bylibyśmy w zupełnie innym miejscu. Powinien dostać swoją szansę - uważa obrońca Paweł Oleksy.
Warto też przestudiować wyniki z ostatnich dwudziestu lat bydgoskiego klubu. Jak się okazuje, ze każdym razem Zawisza ma zdecydowanie słabszą wiosnę. I tutaj na nic zdały się zatrudnienie nowych zawodników i zmiany trenerów, z małymi wyjątkami. W ostatnich latach tylko trener Mariusz Kuras utrzymał wiosną swoją posadę. Czy więc mamy powtórkę z rozrywki? O tym przesądzą najbliższe kolejki. Już w środę zmierzą się na wyjeździe z Bogdanką Łęczna.